Kiedy pierwszy raz zagrałam w Pirates Don’t Run od razu przez moją głowę przemknęła myśl, że gdzieś już się z czymś podobnym spotkałam. Jak się okazało, gra z tego wpisu jest wierną kopią Temple Run. Podobieństwo jest tak uderzające, że chwilami człowiek nie wie, w którego runnera gra.
Aplikacja od Iceflake Studios co prawda posiada pewne elementy odróżniające, jednak ciągle jest to podrobiony Temple Run. Głównym bohaterem gry jest dobrze zbudowany mężczyzna, który ucieka przed piratem-kościotrupem.
Zacznijmy od różnic, jakie pojawiają się w Pirates Don’t Run w porównaniu do Temple Run. Przede wszystkim w aplikacji z tego wpisu uciekamy przed piratem – nie przed małpami. Kolejną rzeczą odróżniającą jest dramatyczna grafika, która w Temple Run również nie była rewelacyjna, lecz zdecydowanie lepsza. W Pirates Don’t Run pojawiają się karty z historyjkami, których nie ma w Temple Run. Yeah! To wszystko.
Ok – zajmijmy się samą akcją. Biegamy sobie po mostach otoczonych często betonowymi bloczkami. Skaczemy przez konary, beczki i tym podobne obiekty. Staramy się prześlizgnąć pod różnego rodzaju przeszkodami. Na zakrętach przeciągamy palcem w prawo, bądź w lewo, by wybrać odpowiedni kierunek. Jeżeli tego nie zrobimy, wpadniemy do wody, a co za tym idzie – będziemy zmuszeni do rozpoczęcia gry od nowa.
Sterowanie jest identyczne jak w Temple Run – odbywa się zarówno za pomocą gestów, jak również akcelerometru. Wygodnie. Nie zmienia to jednak faktu, że to podróba i to bardzo słaba. Możemy oczywiście ulepszać umiejętności bohatera, bądź zmieniać postać, lecz kopia pozostaje kopią.
Grę można pobrać za darmo w Windows Marketplace.