Niebieskie stworzenia w białych czapkach są bardzo znane chyba wszystkim graczom. Powstało już wiele gier ze Smurfami w rolach głównych. W przypadku Smurfs Pairing, nasze zadanie będzie polegać na łączeniu w pary identycznych postaci, wykonujących przeróżne czynności.
Na ekranie zostaje ustawione kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt bloczków (zależnie od levelu). Każdy z bohaterów zajmuje się czymś innym – jeden przegląda się w lusterku, drugi jeździ na łyżwach, a trzeci na przykład leży na plecach. Za pomocą pacania w ekran, staramy się połączyć w pary identyczne obrazki. Problem polega na tym, że połączenie nie może być zbyt rozległe. Linia, dzięki której stykamy dwa obiekty może się załamać tylko i wyłącznie dwukrotnie. Jest to duże utrudnienie, gdyż plansza jest rozległa.
Jak widzicie na powyższym obrazku, płomienna linia łamie się tylko w jednym miejscu – to jeszcze jest do zaakceptowania. Dla porównania wstawiam obrazek z podwójnym łamaniem, które jest zupełną ostatecznością. Jeżeli okaże się, że dojście z jednego bloczka do drugiego będzie bardziej skomplikowane, będziemy musieli poszukać innej parki.
Na całe szczęście, autorzy gry – studio PlayViet, dało swoim użytkownikom możliwość użycia power-upów. Gra wymaga szybkiej reakcji, gdyż walczymy z upływającym czasem (na górze ekranu wyświetla się pasek z pozostałym zapasem). Wśród ulepszeń znajdziemy między innymi chwilowe zatrzymacie i doładowanie czasu, bombę, która natychmiastowo niszczy jedną parkę, przycisk odświeżenia, dzięki któremu wszystkie klocki zostają wymienione, oraz lupę, czyli najnormalniejsze w życiu podpowiedzi.
Wydaje mi się, że aplikacja sprawdzi się najlepiej w rękach najmłodszych, chociaż muszę powiedzieć, że ja sama miałam problem z wyrobieniem się w czasie. Skorzystałam z kilku power-upów i dotarłam do 7 levelu. Staje się coraz trudniej! Postaci są ustawione tak, że nie można się do nich dostać, bez uprzedniego zbicia odpowiednich bloczków. Problem polega na tym, że chwilami rozchodzi się o jedną parkę, bez której nie ruszymy z miejsca.
