Zdarza Wam się, że macie ochotę się na czymś wyżyć za nieudany dzień, bądź denerwującego szefa? Fly Johnny Fly będzie świetnym sposobem na rozładowanie emocji. Gra co prawda jest płatna, lecz trochę ponad 3 złote to niezbyt dużo jak na tak wielką frajdę.
W produkcji studia Riddlersoft Games do dyspozycji mamy 3 tryby gry: normal, gravity, oraz dinger power. Każdy jest inny i na swój sposób wyjątkowy. Mnie najbardziej przypadł do gustu pierwszy ze wszglęgu na różnorodność przeszkadzajek i materiałów w nim dostępnych. Naszym głównym zadaniem jest torturowanie manekina. Kojarzycie kukiełki, które są używane do testowania samochodów? Z taką właśnie mamy do czynienia w Fly Johnny Fly.
Meta wyznaczona jest pomiędzy dwiema chorągiewkami. W jakiś sposób musimy przetransportować manekina do miejsca docelowego. Do tego posłużą nam różnego rodzaju materiały wybuchowe. Przy pomocy dynamitu, min, bomb schowanych w beczkach, rakiet i innych, przerzucamy lalkę ponad górkami, ostrymi kolcami i przepaściami, zadając jej jak największą ilość obrażeń.
Za poziom możemy uzyskać maksymalnie 3 gwiazdki. Awans gwarantuje nam już jedna, lecz im więcej uda nam się zebrać, tym lepszy wynik osiągniemy. Podczas gry przychodzi nam zbierać złote monety. Te przydają się do kupowania power-upów w sklepie dla gracza. Klasycznym przykładem bonusowego obiektu jest znany wszystkim magnes przyciągający pieniążki.
Kasy nie zbiera się tak szybko, jak mogłoby się wydawać. Trzeba się trochę nawysilać (czasem nawet powtarzać level kilka razy), by w końcu kupić sobie coś fajnego. Pomimo tego, obstaję przy swoim, że wysiłek się opłaca.
Gra nie jest może graficznym szczytem marzeń, ale nie jest źle. Dźwięki są do zniesienia a ilość achievementsów, poziomów i możliwości ulepszania postaci zaciera wszystkie ewentualne nieprzyjemne doznania. Polecam ;)