Chodzące po trawniku insekty potrafią przysporzyć niemałego problemu. Jeżeli nie przekonałeś się o tym w rzeczywistości, to z pewnością przekonasz się, grając w ciekawą grę z gatunku tower defense, która otrzymała dość oryginalną nazwę „Zalej Robala!”.
W grze Zalej Robala musimy – jako gracze – robić wszystko, by chodzące po wirtualnym trawniku stworzonka nie były w stanie przejść z jednego końca planszy na drugi. Standardową rozgrywkę urozmaica w opisywanym produkcie mobilnym to, że nie mamy w niej do dyspozycji ultra-nowoczesnych dział laserowych czy magicznych broni. Dysponujemy natomiast typowym ogrodniczym atrybutem, jakim jest…szlauch do wody.
W każdej z plansz przychodzi nam zalewać wodą tytułowe robale i tym samym zdobywać bonusy w postaci monet. Pozwalają one nam na ulepszanie naszej wodnej broni. Dzięki nim możemy, na przykład, sprawić, że woda zadaje większe obrażenia bądź też posiada większą siłę „rażenia”. Oczywiście, w grze nie zabrakło też innych broni – błota, pszczół oraz wiatru. Każdą z nich możemy kupić za zdobytą wirtualną walutę.
Aby gra nie była tak prosta, jej autor postanowił zastosować dwa utrudnia. Przede wszystkim warto wspomnieć o tym, że nie możemy w trakcie gry szastać wodą na prawo i lewo, gdyż posiadamy jej ograniczoną ilość. Po wyczerpaniu „amunicji” jesteśmy zmuszeni odczekać kilka sekund. Czas ten można, rzecz jasna, skrócić, dokupując odpowiedni element ze sklepu.
Kolejnym elementem sprawiającym trudność w „Zalej Robala” jest sterowanie. W grze od Karola Wiśniewskiego celujemy w insekty za pomocą akcelerometru, co jest dość niestandardowym rozwiązaniem, którego opanowanie nie jest wcale tak proste, jak mogłoby się wydawać.
Oprawa graficzna produkcji nie powala na kolana, ale nie posiada też znaczących wad. Z dźwiękami jest nieco lepiej. Wprawdzie nie są one najwyższych lotów, jednak są dość przyjemne dla ucha i raczej przez pierwszych kilkadziesiąt minut nie ma się ochoty ich wyłączać.
„Zalej Robala” pobrać można z Google Play. Gra jest dostępna zupełnie za darmo.