Village Life: Love, Marriage and Babies – tak brzmi pełen tytuł strategicznej gry, którą postanowiłam opisać dla Was w dniu dzisiejszym. Na samym początku spotykamy parę, która krząta się po wybrzeżu, ewidentnie nie mając gdzie się skryć przed deszczem. Okazuje się, że kobieta jest w ciąży. By zapewnić jej bezpieczeństwo, mąż znajduje drewniany szałas i rozpala ognisko, by żona miała ciepło.
Jak się okazuje, kobieta jest w ciąży – i to bliźniaczej. W ciągu kilkunastu sekund rodzi dzieci. My, jako osoby będące świadkami nowego życia, możemy nadać im imiona. I tak zaczyna się przygoda, w której budujemy wioskę marzeń, spełniając marzenia mieszkańców i oglądając ich życie od poczęcia do późnej starości.
Produkcja studia Playdemic jest ciekawą grą strategiczną, jakiej do tej pory nie miałam przyjemności testować. Jako swego rodzaju bogowie, staramy się, by nikomu w wiosce niczego nie zabrakło. Potrzeby zaznaczone są w dymkach nad głowami ludzi. Wystarczy w nie kliknąć, by dowiedzieć się więcej, a następnie przejść do działania.
Rzadko się zdarza, że mamy wszystko, by stworzyć daną budowlę. Najczęściej jest tak, że po pewne surowce musimy wysyłać mieszkańców. Im dłużej będziemy opiekować się wioską i spełniać marzenia ludzi, tym większa będzie jej populacja.
Na dolnym pasku widnieją poszczególni bohaterowie, wraz z ich zachciankami. Jeżeli brakuje im ognia, wystarczy pacnąć w ikonkę i zacząć całą procedurę. Może się okazać, ze nie mamy drewna, czy krzemienia. By oszukać system, możemy przeskoczyć zadanie, korzystając ze specjalnych krążków będących ekskluzywną walutą w grze. Na początku nie ma innego wyjścia – za dużo zachcianek, a za mało pracowników ;)
Oprawa dźwiękowa jest bardzo zabawna. Skoro w swojej wiosce mamy dzieci, co kilka sekund słyszymy ich gaworzenie, czy płacz. Umawianie par na randki też skutkuje owocnymi … odgłosami.
Prawie biblijna aplikacja, w której staramy się spełniać wszystkie potrzeby swoich mieszkańców. Chcecie zabawić się w boga? Proszę bardzo :)
