No cóż… prawdopodobnie Candy Hero Story w wersji na Windows Phone nie osiągnie takiego sukcesu, jak Candy Crush Saga. Produkcja jest po prostu za słaba, by mierzyć się z jakąkolwiek koleżanką ,,po fachu”. Plusem i jednocześnie minusem gry jest to, że został do niej wprowadzony język ,,polski”.
Muszę powiedzieć, że w sumie całkiem dobrze bawiłam się podczas testowania aplikacji. Czytanie tekstów w stylu: ,, końcowy próba”, ,,poziom zawieźć”, czy ,,kompletny gole w 90 sekund” było fajne. Gdyby autorzy zakwalifikowali swoje dzieło do kawałów, z pewnością dałabym wyższe oceny.
Opisywana gra jest kopią wszystkich poprzednich ,,match 3″. Na planszy są kolorowe słodkości, które musimy łączyć ze sobą w minimalnie potrójne zestawienia. Za każdą trójkę dostajemy punkty, a za każde większe zbicie – premię w postaci bonusowych klocków.
Wśród fantów premiowanych znajdziemy dziwne (przypominające przepołowiony ludzki żołądek) fasolki, oraz kule. Zarówno jedne, jak i drugie mają specjalne moce, dzięki którym większa część planszy zostaje wyczyszczona.
Autorzy nic wstawili do gry nic swojego. Poziomy przechodzimy w określonej ilości ruchów, a nie – przepraszam ,,przenieść”, oraz w wyznaczonym czasie. Plusem jest to, że nie jesteśmy ograniczeni ilością żyć. Przyznam także, że dla mnie, jako zaawansowanej graczki ,match 3″, już drugi poziom stanowił problem, więc istnieje szansa, że pod pozornie banalną otoczką jest jakiś głębszy przekaz. Ok – wątpię.
Grafika nie jest jakaś dramatyczna, ale leży i kwiczy w porównaniu do Candy Crush. Jeżeli mogę Wam coś zasugerować – proponuję przeszukać Windows Store i znaleźć coś lepszego. Szkoda pamięci na takie ,,coś”.