Super Mario Run to gra, o której w AppStore było od dawna bardzo głośno. Dzisiejszy dzień był ogłaszany w każdym możliwym miejscu w jabłuszkowym sklepie. Nic dziwnego – Nintendo wypuściło spod swoich skrzydeł odnowioną wersję starego, poczciwego Mario Brosa. Jesteście ciekawi jak oceniam grę po testach? Czytajcie dalej :)
Pierwsze uruchomienie aplikacji trochę mnie zdziwiło. Musiałam wybrać język (oczywiście nikogo nie dziwi, że brakuje polskiego), kraj, zdjęcie, oraz login – czułam się co najmniej tak, jak po przywróceniu ustawień fabrycznych w iPhonie. Nie było to szczególnie wyszukane i przyjemne – dało się jednak przeżyć.
Twórcy zapewniają, że obsługiwać telefon z aplikacją można jedną ręką. Zgadzam się z tym, chociaż nie ukrywam, że jest to dla mnie średnio wygodne. Wystarczy jednak tego narzekania – czas przejść do konkretów dotyczących możliwości.
Z moich dotychczasowych wyliczeń wynika, że do odblokowania mamy 6 światów podzielonych na różne poziomy. Plansza do gry jest podobna do tej, którą już znamy. Spotykamy te same przeszkody i te same pieniążki, z jakimi mieliśmy do czynienia w oryginale – w zasadzie nie musimy się uczyć ich od nowa.
W każdej misji zgarniamy różowe gwiazdki. Na koniec rozgrywki dowiadujemy się o ilości zabitych rywali i o zebranych fantach.
Do dyspozycji graczy oddano trzy podstawowe opcje: klasyczną rozgrywkę, wyścigi z innymi graczami, oraz tryb budowania. Każdy z nich jest inny i każdy na swój sposób ciekawy. Warto poświęcić trochę czasu na praktykę, by móc chwalić się swoimi osiągnięciami przed znajomymi :)