Extreme Skater Blitz to zło, jeżeli liczycie na prostą gierkę na kibelkowe posiedzenia. Aplikacja z tego wpisu wciąga tak, że ciężko jest się z niej wydostać. Jeśli więc liczycie na ,,jeden poziom w wolnej chwili”, możecie się porządnie przejechać – zasysa jak rura od odkurzacza :)
Na początek kilka słów o samej produkcji. Głównym bohaterem jest blondyn na zmodyfikowanej deskorolce. Pan z krzaczastą grzywą podróżuje po niebezpiecznych miejscach, wykonując na desce przeróżne tricki. Zalicza punkty zapisu, zbiera złote monety, łapie się lin, wygina w chińskie osiem w powietrzu, czy zawiesza się na rurach.
To wszystko składa się na pełną przygód przeprawę przez dzikie krainy pełne przeszkadzajek. Do pokonania jest wiele poziomów. Można je odblokować poprzez zapłatę w złotych monetach, bądź też poprzez cierpliwe odblokowywanie kolejnych plansz.
Za zgarnięte w trakcie jazdy pieniążki, gracz może kupić nowego bohatera, deskę, tricki i inne. Wszystko jest dla ludzi i to za przystępną cenę. Nie ma ograniczeń w ilości żyć, więc bawić można się do woli.
Co jakiś czas mamy okazję na wejście do kolejnego świata. Zaczynamy od dżungli, by po kilkunastu próbach przenieść się do skateparku. Wykonujemy ewolucje za które dostajemy premie pieniężne, a w każdym poziomie otrzymujemy 3 zadania do wykonania. Oczywiście nie musimy ich wszystkich ,,odhaczyć”, ale takie działanie się opłaca – pieniążki płyną na nasze konto, a gra staje się jeszcze bardziej wciągająca.
Kwestie wizualne są jak dla mnie zdecydowanie na poziomie. Lubię retro produkcje, więc jakieś małe niedociągnięcia nie robią na mnie większego wrażenia. Polecam ;)