Pamiętacie grę Crazy Goat, w której wcielaliśmy się w rolę owcy? W przypadku Horse Simulator teoretycznie zasady są podobne, jednak tak wielka ilość rzeczy składa się na gniotowatość tytułu, że można by ogłosić Horse Simulator dramatem roku 2015. Postaram się jednak znaleźć coś, co sprawi, że wskaźniki ocen chociaż trochę się poruszą.
Pobrałam darmową wersję apki. Już po pierwszym odpaleniu zauważyłam, że będę miała problemy. Produkcja nie jest dopasowana do urządzeń jabłuszkowych (nie wiem czy jest dopasowana do jakichkolwiek urządzeń) bo ekran wyświetla się jakby do połowy. Na szczęście po odpaleniu rozgrywki (po omacku) wszystko wraca do normy.
Sterowanie odbywa się przy pomocy trzech guzików. Jeden to gałka odpowiadająca za zmianę kierunku biegu i sam bieg, drugi to skok przez przeszkodę, trzeci natomiast – atak, wierzganie, czy co tam kto o tym sądzi.
Poruszamy się po mieście, gdzie pewno jest budynków, ludzi i ogrodzeń. Nasze zadanie nie jest objaśnione, ale mniemam, że chodzi o zabijanie ,,człowieków”. Tak też zrobiłam i po kilku minutach biegu zostałam (jako kobyła) porażona prądem. Na tym moje podboje się skończyły i powtórka z rozrywki nie była potrzebna.
Gra jest gniotem nad gnioty. Poniżej znajdziecie link do wersji pro. Ostrzegam Was z całego serca – wydanie dolara an ten tytuł to strzał w kolano. Nie róbcie krzywdy swoim oczom, ani mózgowi – szkoda czasu, pieniędzy i nerwów. Beznadzieja. A szkoda – konie to przecież takie cudowne stworzenia ;)