Kilka dni temu natrafiliśmy w Google Play na grę „Where is my Jelly”. Początkowo myśleliśmy, że po jej zainstalowaniu będziemy mieli do czynienia z kolejną podróbką popularnej gry „Where is my water”. Okazało się jednak, że myliliśmy się. Jeżeli jesteście ciekawi, co takiego znaleźć można we wspomnianej przez nas grze autorstwa studia Moutain Lion, zachęcamy Was do zapoznania się z treścią tego wpisu.
Opisywana przez nas gra należy do produkcji, których zasady ciężko jest wytłumaczyć. Rozgrywka w „Where is my jelly” jest prosta, ale dopiero kiedy się już ją wypróbuje. Na papierze natomiast może brzmieć nieco skomplikowanie. Mimo to, postaramy się wytłumaczyć Wam te zasady. Jeśli jednak czegoś nie zrozumiecie, będziecie musieli po prostu grę z tego wpisu wypróbować.
Ogólnie rzecz biorąc, zadanie gracza w produkcji Moutain Lion polega na zniszczeniu wszystkich żelek znajdujących się na danej planszy. Każda zniszczona żelka może spowodować wybuch kolejnej. Trzeba zatem tak umiejętnie wybierać żelki, które chcemy zniszczyć, by zmieścić się w określonej liczbie ruchów, to jest dotknięć. Dopiero, gdy uda nam się to wykonać, możemy przejść do kolejnego poziomu.
A skoro już o levelach mowa, to warto napisać, że w „Where is my jelly” jest ich ponad 700. Na nudę narzekać więc nie powinniście. Oczywiście, pod warunkiem, iż sama rozgrywka w opisywanej przez nas grze przypadnie Wam do gustu.
O ile wspomniana przez nas rozgrywka w tworze ekipy Moutain Lion może się nie podobać, o tyle jej oprawa graficzna już raczej podobać się musi. Żelki wyglądają w niej bowiem bardzo ładnie, tak samo jest menu i plansze. Złego słowa napisać też nie można o dźwiękowych aspektach „Where is my jelly”, gdyż są one miłe dla ucha do tego stopnia, że w trakcie gry nie ma się ochoty ich wyłączać.
Aplikację z tego wpisu pobierzecie z Google Play za darmo. Czy warto? Jeśli jesteście fanami różnego rodzaju łamigłówek z dobrą oprawą audiowizualną, to jak najbardziej!