W Volt bierzemy udział w przeraźliwej ucieczce baterii. W firmie recyklingowej wszystko szło ku dobremu (dla ludzkości) i z drugiej strony, dramatycznemu dla różnego rodzaju urządzeń. Główna bohaterka – bateria zdołała uciec przez jej ,,zabiciem” i teraz ma za zadanie opuścić wielki magazyn naszpikowany przeszkodami. Musimy jej w tym pomóc!
Bohaterka posiada różnorodne umiejętności, w tym przyczepianie się do ścian przy pomocy macek w określonym okręgiem zasięgu. Dodatkowo posiada trzy poziomy naładowania, które powinny nam wystarczyć do dostarczenia postaci do portalu. Do czego przydają się życia? Przede wszystkim do delikatnego pacnięcia baterii i zmiany jej kierunku ruchu.
Sterowanie odbywa się przy pomocy gestów. Nie korzystamy z żyroskopu, więc możemy w pewien sposób ograniczyć zasięg naszych koniecznych umiejętności.
Gra składa się z wielu bardziej, bądź mniej zaawansowanych poziomów, których poziom wzrasta systematycznie. O ile na początku nie zdarzało się bliskie spotkanie z niebezpiecznymi obiektami w rodzaju kół zębatych w ruchu, o tyle dalej jest to bardzo standardowe. To samo tyczy się napełnionych elektrycznością żółtych platform. Im dalej w las tym więcej… :)
Graficznie i dźwiękowo produkcja zachwyca. Jest magiczna i bardzo nowoczesna. Jest również na swój sposób minimalistyczna, co bardzo mnie cieszy. Jeżeli szukacie gry zręcznościowej, w której logiczne myślenie stawiane jest zdecydowanie wysoko, powinniście wypróbować dzieło studia Quantized Bit.
Poza zwykłymi poziomami (podzielonymi na 4 epizody), znajdziemy plansze z bossami, które zdecydowanie różnią się poziomem trudności od poprzednich. Zdecydowanie należy stwierdzić, że w Volt nie da się nudzić ;)