W Up Hill Racing: Hill Climb do dyspozycji graczy oddano 6 różnych plansz i 9 pojazdów. Wśród tras znajdą się przeprawy przez Marsa, klify, pustynie, jaskinie itp. Jeżeli chodzi o bryki, to przyjdzie nam śmigać jeepem, wozem policyjnym, autem F1, autobusem i podobnymi. Warto na wstępie zaznaczyć, że Up Hill Racing: Hill Climb nie jest grą, która zachwyca. To zwykły zabijacz czasu z wyjątkowo marną oprawą audiowizualną.
Poza wyborem, a raczej wykupem poszczególnych wehikułów, mamy okazję na ulepszanie tych już posiadanych. I tak, przed rozpoczęciem zabawy (i po wyłączeniu reklam wskakujących na ekran), możemy podbić levele zarówno zawiedzenia, sterowania, kół, oraz kontrolowania w powietrzu. Na pierwsze zakupy kasy nam bez problemu wystarcza. Wbicie 2 poziomów w ulepszeniach nie jest takie łatwe, bo należy najpierw trochę pojeździć.
Samo sterowanie nie należy do najprzyjemniejszych. Teoretycznie dysponujemy tylko gazem i hamulcem. Jeżeli nie zdążymy ulepszyć naszej bryki na czas, prawdopodobnie poniesiemy sromotne porażki już w trakcie przejazdu pierwszą trasą. Nie warto stawiać na prędkość, póki nie ulepszymy odpowiednio maszyny.
Na trasie spotkamy przede wszystkim pagórki. Dodatkowo znajdziemy zestawy monet, oraz paliwo. Jeżeli w którymkolwiek momencie jazdy pozostaniemy bez zapasów paliwa, nasza przygoda się skończy. Na całe szczęście autorzy (TopAppGame) zadbali o to, by benzyny nie brakowało i stawiają kanistry w odpowiedniej odległości od końcowej kreski na naszym wyświetlaczu.
Graficznie i dźwiękowo nie ma rewelacji. Gra nie powala, lecz z doświadczenia wiem, że takie właśnie pseudo-samochodówki stają się najlepszymi kompanami w nudnych chwilach w poczekalni u lekarza, czy na przystanku.