Do Trial Xtreme 1 miałam bardzo mieszane uczucia. Już przy pierwszym uruchomieniu zostałam porażona dość … koślawą grafika. Kiedy jednak zaczęłam grać, okazało się, że efekty wizualne wcale nie są takie ważne.
Aplikacja studia Deemedya to naprawdę ciekawa propozycja na nudne chwile (oczywiście jeżeli nie jesteście wielkimi fanami fenomenalnej grafiki). Do dyspozycji gracza oddano 2 zestawy poziomów, których trudność systematycznie wzrasta.
Sterowanie odbywa się przy pomocy dwóch przycisków na ekranie: gaz i hamulec. Dodatkowo, dzięki przechylaniu urządzenia w prawą, bądź lewą stronę jesteśmy w stanie kłaść nacisk na przód, bądź tył motocykla.
Wśród przeszkód, z którymi spotkacie się na planszy, należy wyróżnić rampy, podjazdy, dziury w ziemi, metalowe poprzeczki, oraz inne. Nie zawsze najwyższa prędkość się opłaca. Jeżeli wjedziecie na podjazd na pełnym gazie, a tam zobaczycie obrazki podobne do screena powyżej, może się okazać, że motocykl poleci w swoją, a zawodnik w swoją stronę i level trzeba będzie powtórzyć.
Rzadko się zdarza, żeby gra miałam tak dobrze dopasowane sterowanie. W tym przypadku nawet bardzo słaba grafika nie robi na mnie większego wrażenia. Naprawdę można się dobrze pobawić przez kilkanaście minut, pokonując coraz to ciekawsze poziomy. Nie jest to może gra na godziny, ale z całą pewnością uprzyjemni kibelkowe posiedzenia.
W każdej chwili możemy zapauzować grę i wrócić do niej po pewnym czasie. Jeżeli produkcja spodoba Wam się na tyle, że będziecie chcieli kupić pełną wersję, najpierw przetestujcie drugą jej część – może okaże się ciekawsza i bardziej przyjazna oczom? :)