Z Tesla Wars spotkałam się przypadkiem. W programie z promocjami ukazała się zabawna ikonka z czarnym ludzikiem. Pomyślałam, że wygląda całkiem zachęcająco, więc pobrałam grę wyjątkowo za darmo (normalnie trzeba za nią zapłacić kilka złotych).
Mówiąc szczerze – przez pierwsze kilka minut gry nie wiedziałam co się dzieje. Nie ma tutorialu, więc zostałam na placu walki sama, nie mając pojęcia w co mam klikać i z jakiej okazji. Na szczęście się nie poddałam i w produkcji autorstwa pana, który zwie się Pavel Tarabrin, spędziłam dobre 2 godziny.
Na początku nie wiedziałam czego tak naprawdę bronię. Z czasem okazało się (a przynajmniej tak zrozumiałam), że muszę panować nad porządkiem panującym pod naszpikowaną elektrycznością wieżą. Zadanie gracza polega więc na odpieraniu ataków czarnych ludzików, zaopatrzonych w różnego rodzaju niebezpieczne przedmioty.
Podczas zabawy zużywamy energię, oraz tracimy wzmocnienia ogrodzenia. W sytuacji, gdy mur zostanie przerwany, przegrywamy. Nie oznacza to jednak zresetowania gry. Możemy kupić specjalne ulepszenia i rozpocząć level od nowa. Jak widać na obrazku wyżej, do naszej dyspozycji jest ponad 200 poziomów.
Sterownie odbywa się za pomocą pacania w ekran. Staramy się razić prądem wszystkich, którzy zbliżają się do obiektu. Najbardziej niebezpiecznych warto pokonać od razu. Wśród nich znajdziemy ludziki z piłami, wielkimi beczkami z łatwopalnym paliwem, oraz innych. Niektórych można pokonać chwilowym dotknięciem, a na resztę trzeba zużyć trochę więcej energii.
Za pieniądze, które zarobiliśmy, możemy odbudować energię, oraz ogrodzenie, a także zainwestować w bardziej zaawansowane strefy, jak na przykład przyspieszenie regeneracji, zwiększenie wytrzymałości, podwójne porażenie, oraz masę innych.
Jak już wspominałam, zapowiadało się bardzo niepozornie, a okazało się, że gra jest niesamowicie wciągająca. Polecam ją wszystkim fanom tower defense z domieszką logiki.