W Super Pixelander wcielamy się w rolę kosmonauty, który przemierza sobie przestrzeń kosmiczną w dziwnym skafandrze. Za pomocą machania urządzeniem, oraz jednoczesnego dotykania ekranu, poruszamy się bohaterem i unikamy niebezpieczeństw, od których aż roi się w produkcji studia Sunny Tam.
Wykorzystanie akcelerometru ma na celu poruszanie się w prawo, bądź w lewo. Przytrzymywanie palca na ekranie umożliwia wzbijanie się postaci w powietrze, a ,,odpuszczanie” – opadnięcie na platformę.
Gra nie jest podzielona na levele, więc nasza przygoda ograniczona jest jedynie własnym niepowodzeniem. W trakcie zabawy zbieramy okrągłe przedmioty, wyglądające na kamienie. Im więcej uda nam się ich zebrać, tym większe szansę zyskujemy na odblokowanie dodatkowych ulepszeń bohatera.
Za zdobycie odpowiedniej ilości głazów zdobywamy specjalne rodzaje broni, które chronią nas przed latającymi asteroidami i rakietami. Z pewnością nie jest to 100% zabezpieczenie, bo pocisk może uderzyć z boku, ale z pewnością mamy większe szanse na przetrwanie z amunicją, niż bez niej.
Nie musimy dodatkowo pacać w ekran w celu oddania strzału – dzieje się to automatycznie, bez naszej ingerencji. Wystarczy odpowiednio sterować postacią i zwracać uwagę na znaki informujące o zagrożeniu, by osiągnąć całkiem dobre rezultaty w grze.
Produkcja nie jest stworzona na długie posiedzenia. Jest to doraźna gierka, w którą można grać podczas przerwy między lekcjami, bądź krótkiego posiedzenia w kibelku.
Graficznie jest specyficznie, bo pikselowo. Jako wielka fanka retro-gierek zakochałam się w oprawie wizualnej. Domyślam się, że nie wszyscy będą zainteresowani patrzeniem w kwadratowe, niedorobione obiekty. Ja jednak nie narzekam i w wolnej chwili zajrzę do Super Pixelander’a :)
