Lubicie produkcje wzorowane na starych, pikselowych platformówkach, w które grało się kiedyś na pierwszych konsolach i komputerach? Jeżeli tak, to produkcja z tego wpisu, czyli Spellsword, powinna przypaść Wam do gustu i zająć Wam przynajmniej kilkadziesiąt minut wolnego czasu spędzonego w domu.
Głównym bohaterem gry z tego wpisu jest pewien chłopak, który w bliżej nieokreślonym miejscu znajduje specjalny miecz, będący – dzięki swoim magicznym właściwościom – w stanie pokonać dosłownie każdą złą osobę chodzącą po tym świecie.
Zaraz, zaraz, ale skoro ten miecz może pokonać każdego, to jaki jest sens grać w Spellsword? Odpowiedź na to pytanie jest dość prosta: broń sama w sobie nie wytwarza żadnej mocy, robią to natomiast magiczne karty. Jak więc zapewne się domyślacie, w produkcie studia Everplay przyjdzie Wam przede wszystkim zbierać bonusy, a dopiero później niszczyć hordy wrogów.
W sumie do przejścia w opisywanej aplikacji jest dokładnie sześćdziesiąt misji. Niektóre z nich są unikalne, ale większość lubi się powtarzać. Nie chcemy Wam psuć zabawy, dlatego o wielu zadaniach pisać tutaj nie będziemy. Gdybyście jednak byli na tyle ciekawi, to możemy zdradzić, iż jedno z wyzwań polega na przetrwaniu na planszy przez wyświetloną na ekranie ilość czasu.
Warto jeszcze wspomnieć o tym, iż poza ulepszeniami miecza, możemy również modyfikować ekwipunek kierowanej przez nas postaci. Nadaje do grze dodatkowego smaczku i sprawia, że spędzanie przy niej wolnych chwil jest czystą przyjemnością.
Na koniec musimy kilka słów poświęcić samej oprawie graficznej w Spellsword. To ona bowiem jest, według nas, największym atutem produkcji, który szczególnie powinien „przypasować” naszym nieco starszym Czytelnikom.
Pikselową platformówkę z walecznym wojownikiem pobierzecie z AppStore. Kosztuje ona 0,79€, dlatego wydaje nam się, iż jest godna uwagi.