Jeśli lubicie runnery (ale takie prawdziwe – z jedną tylko szansą na przetrwanie), przetestujcie Snow Bros Runner. Dzieło studia ISAC to może nie do końca rewelacyjna gra na godziny, lecz świetnie sprawdza się na kibelkowych posiedzeniach.
Głównym bohaterem gry jest prawdopodobnie bałwan, który śmiga sobie po zaśnieżonych platformach. Naszym zadaniem jest doprowadzenie go maksymalnie daleko. Produkcja jest runnerem, w którym gracz może wykorzystać tylko jedno życie postaci. Jeżeli w którymkolwiek momencie przegramy, zabawa rozpoczyna się od nowa.
Nie ma możliwości zapisania swojej przygody. Nie ma także żadnego rankingu, ani możliwości dzielenia się wynikami ze znajomymi. Z jednej strony to dobrze, bo czasem nadmiar fejsów i twitterów działa denerwująco, lecz z drugiej strony, kompletna pustka to chyba też nie to, co lubimy najbardziej.
Wśród przeszkadzajek na planszy znajdą się burzowe chmury, kolce, stworki pędzące w naszą stronę, dziwne, smerfo-mikołaje w wielkich buciorach i klasycznie – przepaści.
Podczas swojego biegu zbieramy monety. Nie możemy za nie nic kupić, jednak dzięki zebraniu określonej ich liczby, mamy okazję na uruchomienie dodatkowej planszy z masą pieniążków.
Power-upy występują pod klasyczną postacią magnesów, czy zwiększania gabarytów bohatera. Działają chwilę i są dość marnym dodatkiem. W zasadzie mam wrażenie, że gra nie jest dokończona. Niby ciągle coś się dzieje, ale mamy wrażenie, jakbyśmy nie robili żadnych postępów.
Jeżeli chodzi o oprawę audiowizualną, to nie jest ona zachwycająca. Co więcej – nie jest nawet ładna. Szkoda że grafik nie przyłożył się do swojej pracy, bo mogło z tego wyjść coś dużo lepszego. Czy polecam produkcję szerszemu gronu użytkowników? Na kibelek – jak najbardziej :)