Wśród aplikacji zyskujących w ostatnich dniach na popularności znaleźliśmy niedawno narzędzie Podrywator. Oczywiście, jak tylko szybko mogliśmy, pobraliśmy wspomniany program i rozpoczęliśmy jego test. Jesteście ciekawi, co takiego oferuje aplikacja pomagająca w podrywie albo chcecie wiedzieć, czy ruszyliśmy z nią w „teren”? W takim razie czytajcie dalej, a wszystkiego się w swoim czasie dowiecie! ;)
Jeżeli myślicie, że Podrywator podejdzie za Was do dziewczyny (albo chłopaka) sam do niej zagada, a resztę pozostawi w Waszych rękach, to musimy bardzo Was zmartwić – tego typu programu w Google Play jeszcze nie ma. Specjalnie napisaliśmy „jeszcze”, bo znając pomysły dzisiejszych programistów naprawdę niczego wykluczać nie można.
No dobrze, zostawmy jednak z boku przyszłość i zajmijmy się tym, co w tym momencie powinniśmy, a więc aplikacją od ekipy Smile Creator. Najogólniej mówiąc, Podrywatora można nazwać swego rodzaju zbiorem tekstów umożliwiających sympatyczne rozpoczęcie rozmowy z osobą, która wpadła nam w oko.
Autorzy programu już na ekranie głównym pytają nas, czy zamierzamy poderwać chłopaka, czy dziewczynę. Następnie przedstawiają już jedynie losowo wygenerowane teksty, które możemy wykorzystać na jakiejś imprezie bądź innym, bliżej nieokreślonym, miejscu.
Po w miarę szybkim przejrzeniu aplikacji, musimy stwierdzić, że dostępne w niej teksty bardzo często lubią się powtarzać. Poza tym, według nas, niektóre z nich są zbyt bezpośrednie i raczej nie nadają się na podryw. No chyba że w dzisiejszych czasach dziewczyny lubią teksty typu: „Rozbieraj się! Inspekcja seksualna!”. W takim wypadku przepraszamy za słowa krytyki – widocznie zaczynamy się starzeć.
Na koniec warto jeszcze wspomnieć o tym, że Podrywator umożliwia nam wysłanie konkretnego sposobu na podryw sms-em, e-mailem albo opublikowanie go na Facebooku bądź Twitterze.
Aplikację z tego wpisu można pobrać z Google Play za darmo. Powinniście traktować ją jednak bardziej jako ciekawostkę, aniżeli narzędzie pomagające w podrywie. My przynajmniej na użycie Podrywatora w „terenie” byśmy się nie zdecydowali.