Pewnego dnia papier toaletowy wkurzył człowieka, a ten postanowił go podpalić…Nie, naprawdę nic nie piliśmy. Tak brzmi po prostu fabuła gry Pipi Quest, którą postanowiliśmy przedstawić Wam właśnie w tym wpisie.
Na łamach naszego blogu pojawiło się już naprawdę wiele wpisów. Przy okazji naszych recenzji mieliśmy okazję przedstawić Wam wielu bohaterów gier mobilnych. Nie przypominamy sobie jednak, byśmy któregoś pięknego dnia opisywali dla Was produkcję, w której główną rolę odgrywa…papier toaletowy. Cóż, jak to mówią, kiedyś musi być ten pierwszy raz, prawda? ;)
W Pipi Quest nasze zadanie jest trywialnie aż do bólu – musimy ugasić biegające po ekranie papiery toaletowe, które ktoś w złości – nie wiadomo dokładnie, czemu – postanowił podpalić. Do dyspozycji nie mamy w grze wielu broni. Tak naprawdę to mamy tylko i wyłącznie jedną. Nie oznacza to jednak, że gra należy do prostych czy też nudnych – produkt od ClemdotS potrafi wciągnąć na co najmniej kilkanaście minut, szczególnie jeśli nie jest się miłośnikiem produkcji o skomplikowanych zasadach.
Sterowanie w opisywanej produkcji odbywa się za pomocą akcelerometru i ekranu dotykowego. Czujnik położenia wykorzystujemy, by wycelować działo w odpowiedni papier, natomiast ekran – by zdobywać punkty. Samo ugaszenie szarego przyjaciela służącego do…wiadomo czego nie wystarcza bowiem, by powiększyć swój dorobek punktowy. Trzeba jeszcze na niego w odpowiednim czasie tapnąć, co też jest w pewnym sensie utrudnieniem.
Zabawa w Pipi Quest kończy się w momencie, gdy pozwolimy spłonąć trzem papierom. Z racji tego, że w grze chodzi głównie o śrubowanie własnych rekordów, można w nią tak naprawdę grać aż do znudzenia.
Aplikację od ClemdotS pobrać można z Google Play. Jest ona całkowicie darmowa.