Historia Living Legends: Ice Rose zaczyna się od dramatycznej opowieści o tym, jak nasz (wcielamy się w rolę żony znanego pisarza) – mąż znika w niewyjaśnionych okolicznościach w miasteczku Rosemount. Naszym zadaniem w grze jest odnalezienie go i rozwikłanie zagadki świata zamrożonego przez Ice Queen’s.
Fani hidden objects będą wiedzieli co zrobić z opisywaną aplikacją. Co prawda pełna wersja kosztuje prawie dwa dolary, lecz to gracze sami decydują o tym, czy chcą kontynuować zabawę po poznaniu sporej części fabuły i możliwości aplikacji. Mikropłatności raczej nie spotkamy w trakcie testowania niepełnej wersji. Autorom zależy na tym, by użytkownicy na tyle wkręcili się w grę, by z chęcią pobierali full pakiet. Trzeba przyznać, że ten trick działa.Living Legends: Ice Rose
Główne menu gry nie prezentuje się jakoś szczególnie. Powiedziałabym, że jest to niska półka możliwości grafików. Na szczęście dalsze partie produkcji są już na wyższym poziomie. Swoją przygodę zaczynamy gdzieś w lesie. Przeszukujemy drzewa, krzaki i opuszczone auta w poszukiwaniu przydatnych nam fantów.
Co pewien czas przychodzi nam rozwiązywać zagadki logiczne. Często jesteśmy za nie nagradzani poszukiwanymi obiektami. Standardowo możemy korzystać z podpowiedzi (o ile wybierzemy taki poziom trudności). Aktywne miejsca połyskują, a napełniająca się co pewien czas róża wskazuje kroki, jakie powinniśmy poczynić w najbliższym czasie.
Jeżeli lubicie hidden objects, z pewnością będziecie miło zaskoczeniu aplikacją od Big Fish. Jest mrocznie, ponuro i interesująco. Polecam!