Ja rozumiem że nie każda gra musi być dynamiczna, ale żeby stworzyć produkcję, podczas której można zaparzyć kawę, zjeść ciastko – ba! – upiec ciasto i trzy razy skorzystać z toalety i to wszystko w trakcie pokonywania jednego poziomu? Gdyby Dopey Clones było usypianką, nie miałabym żadnych zastrzeżeń. Jako że jest grą logiczno-zręcznościową, będę marudzić i to dużo.
Zacznijmy od zadania gracza w dziele studia Everyone. Naszym celem jest doprowadzenie wszystkich klonów do portalu znajdującego się w określonym miejscu na planszy. Sklonowane ludziki to patyczaki, które łażą bez celu, o ile nie da się im jakiegoś zadania do wykonania.
By przetransportować klony do wiru, musimy każdemu, bądź chociaż części z nich nakazać odpowiednie zachowanie się. W tym celu klikamy na bohatera i wybieramy jedną z opcji z dolnego paska. Znajdziemy tam między innymi: budowanie schodów, wiercenie, przebijanie się przez ściany, wspinaczkę, zmianę kierunki i przyspieszenie.
Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie niemożliwe do wytrzymania tempo gry. Ja rozumiem, że zabawa wymaga dokładności, ale gdzieś na planszy mógłby znaleźć się przycisk, który przyspieszałby chód postaci chociaż 4-krotnie (uwierzcie mi, że to i tak mało).
Do pokonania jest 100 poziomów. Ok – przyznaję się – nie przeszłam wszystkich. Nie przeszłam nawet połowy. Wytłumaczyć się mogę jedynie faktem zaśnięcia w trakcie testowania. Być może -naste etapy okazałyby się wytłumaczeniem powolnego tempa, jednak ciągle to nie zmienia faktu, że kilka pierwszych plansz przyprawia o mdłości. Szkoda.
Pod względem graficznym i dźwiękowym jest słabo. Pomysł jest ciekawy, jednak wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Warto przetestować – może gra zastąpi dziecku kołysankę? ;)