Bardzo często jesteśmy w grach wyposażeni w wirtualną broń. Zazwyczaj służy nam ona do strzelania w odpowiednich przeciwników. W produkcji Don’t Shoot Yourself jest nieco inaczej. Tutaj strzelamy… do samego siebie i musimy robić wszystko, by nie sprawdziło się powiedzenie „kto od miecza wojuje, ten od miecza ginie.
W Don’t Shoot Yourself nie jesteśmy żadnym żołnierzem sił specjalnych, który został wysłany na specjalną misję. Nie jesteśmy nawet wirtualnym człowiekiem, a jedynie swego rodzaju pikselową strzałeczką potrafiącą strzelać białymi kuleczkami. Tak jak wspomniałem we wstępie, naszym celem jest używanie broni głównej bohaterki w taki sposób, by od niej nie zginęła. Nie jest to wcale tak proste, jak wydaje się na pierwszy rzut oka. Każda plansza w opisywanej grze to bowiem plątania ścianek i ślepych zaułków, które wcale nie są naszymi sprzymierzeńcami.
Do przejścia w Don’t Shoot Yourself jest dokładnie 50 poziomów. Każdy z nich wygląda zupełnie inaczej i osadzony jest w innej scenerii kolorystycznej. W przeciwieństwie do innych gier, tutaj niemal od samego początku jest trudno. Nie ma tak naprawdę dwóch plansz, które można przejść w taki sam sposób. Według mnie, jest to ogromny plus.
Mimo że grafika jest minimalistyczna do bólu, sama gra wygląda bardzo ładnie. Dźwięki towarzyszące rozgrywce także nie należą do najgorszych, choć mogłoby z nimi być nieco lepiej.
Don’t Shoot Yourself do pobrania za $0,99 w AppStore
Ocena Appsblog.pl: 8/10