Uwierzcie mi, że ciężko jest opisywać kolejny raz prawie identyczną grę jak tysiące innych. Diamond Quest! autorstwa TeamLava nie jest jakimś wyjątkiem. To następne łamigłówka, w której przychodzi nam zbijać bloczki w odpowiednich kombinacjach. Odrobinę inne okazują się być elementy dodatkowe, jak na przykład walki pomiędzy naszymi bohaterami (zbierany w trakcie gry wojownikami), a przeciwnikami. Chociaż … bodajże 3 wpisy temu opisywałam prawie identyczną produkcję, więc i to nie robi na mnie większego wrażenia.
Ok – w grze dysponujemy pięcioma życiami. Są one widoczne pod postacią błyskawic energetycznych. Jeżeli nie zawalamy poziomów, automatycznie poziom naszej energii się ładuje. Jeśli jednak coś idzie niekoniecznie po naszej myśli, musimy być przygotowani na kilkunastominutowe oczekiwanie.
W grze przechodzimy kilka plansz, po czym do czynienia mamy z bossem. Ten zwykle jest silny i nie tak łatwo jest go pokonać. By sobie z nim poradzić, warto skorzystać ze swoich najlepszych zawodników i używać odpowiednich kolorystycznie bloczków do zdublowania ataku.
Powiem szczerze, że przechodząc około 25 poziomów, nie udało mi się przegrać, co może świadczyć o dość niskim poziomie trudności. Z drugiej strony, tego typu gry znam na pamięć, więc nie sprawia mi żadnego problemu wynalezienie poczwórnych kombinacji, czy uzyskanie bonusowych fantów.
Produkcja graficznie prezentuje się całkiem dobrze. Myślę, że nie będziecie zawiedzeni względami estetycznymi. Mikropłatności klasycznie są obecne i mają się bardzo dobrze, lecz znowu z doświadczenia wiem, że bez nich można sobie poradzić ,,na luzie”.
Szkoda trochę, że autorzy nie oferują nam zupełnie nowych pomysłów w grach. Nie ma się w sumie co dziwić – w końcu match 3 opanowało cały rynek i nie ma chyba osoby, która nie posiadałaby na swoim smartfonie tego typu apki. Warto przetestować.