Do teraz nie wiem, jaki jest powód ucieczki z więzienia głównego bohatera. Być może da Vinci wykorzystał do niecnych celów Mona Lis’ę? Któż go tam wie! Do naszej wiadomości zostało podane jedynie to, że staruszek ucieka na własnoręcznie zrobionym rowero-cosiu. W DaVinci Jailbreak nie ma porywającej akcji. Gra przede wszystkim wymaga od nas skupienia i szybkiej reakcji.
Produkcja autorstwa Hugh Mcatamney’ego to zręcznościówka, w której przychodzi nam sterować brodatym dziadkiem. Musimy robić wszystko, by główny bohater nie został zaatakowany przez służbę więzienną, ani nie wpadł pod czerwone wiatraki, które otaczają go z każdej strony.
Da Vinci przemierza powietrzne przestrzenie na dziwnym tworze, który wygląda jak pół roweru. Dzięki temu wynalazkowi, może unosić się w powietrze. Kiedy przytrzymamy palec na ekranie, bohater unosi się. Kiedy palec puszczamy, ten opada. Przeszkadzajkami, na które należy zwracać szczególną uwagę są mężczyźni chodzący po placu z nastawioną w górę bronią, oraz wiatraki, w kontakcie z którymi zostajemy poćwiartowani.
Podczas lotu zbieramy diamenty. Te mogą nam się przydać do zakupienia na przykład innego środka transportu. Dużo wygodniej podróżuje się w balonie, prawda?
Nie ma co się oszukiwać i dopisywać do gry jakieś wyjątkowo piękne słowa. To gniot. Niestety – muszę to napisać z pełnym przekonaniem. W produkcji nic się nie dzieje. Jest nudna jak flaki z olejem. Szata graficzna została stworzona na odwal, nie wspominając już o efektach dźwiękowych.
Nie jest wcale miło krytykować gry. Ciągle mam nadzieję, że trafię na coś, co przyciągnie moją uwagę i będę mogła podzielić się spostrzeżeniami z Wami. Ku mojemu niezadowoleniu – jest coraz gorzej. DaVinci Jailbreak jest dowodem na to, że niektórzy ludzie nie powinni dotykać się programów do tworzenia aplikacji.
Jeżeli wśród Was są osoby, które lubią takie proste i niewymagające produkcje – przetestujcie. Podzielcie się w komentarzach swoimi spostrzeżeniami. Może mi coś umknęło?