Chyba wszyscy kochają małe, mruczące stworzenia, a mianowicie koty. W Bread Kittens wcielamy się w rolę opiekunów zwierzaków i jednocześnie ich prywatnych kucharzy. Kocie jedzenie zostało pewien czas temu zarażone przez wyhodowany szczep bakterii. Część kotów stała się agresywna i toczy walki na ulicach. Teraz na nas spada odpowiedzialność za zdrowe żywienie.
Na początku adoptujemy jednego kociaka, by z czasem zwiększać ilość swoich przyjaciół. Przydają się do walki, co może dziwić, bo w pierwszych chwilach mamy wrażenie, że raczej będziemy w grze gotować, niż odbywać kocie walki. Tak czy inaczej, mamy okazję na rywalizowanie z szalonymi, zarażonymi kotami, które nie chcą się poddawać.
Szczerze powiem, że nie mam pojęcia, co autor gry miał na myśli. Niby kucharze, niby koty, niby kanapki, a tak naprawdę jedynie walka zwierząt i zwiększanie poziomów doświadczenia poszczególnych stworków.
Do odblokowania mamy całą masę regionów. Naszym celem jest uratowanie kotów. W czym sprawdzają się kuchenne umiejętności? Jedynie w tym, by albo zaatakować tostem wroga, albo nakarmić swojego podopiecznego miską suchej karmy. Nie rozumiem.
Teraz kilka słów o wyglądzie – nie ma się nad czym roztkliwiać – dramat. Produkcja jest wykonana w sposób podstawowy, adekwatny do umiejętności gimnazjalisty na zajęciach informatyki. W mojej opinii szkoda czasu na grę w Bread Kittens. Jeżeli jednak chcecie poświęcić swój cenny czas, pamiętajcie, że Was ostrzegałam :)