Głównym bohaterem Biosis jest Mil, który swego czasu miał miłość i szczęście. Pewnego razu zdarzyło się coś, czego się nie spodziewał. Złe moce zabrały mu plazmę, dzięki której był w stanie się poruszać. Obecnie jest inwalidą zdanym jedynie na naszą łaskę. Plazma to coś, co da mu siłę, dzięki której będzie w stanie chronić swoją ukochaną.
Gra posiada piękną, niesamowicie smutną ścieżkę dźwiękową. Podczas oglądania krótkiej historyjki przedstawiającej fabułę, zakręciła mi się łezka w oku – niezależnie od tego, czy takie istoty żyją, czy nie – jestem przewrażliwiona na punkcie każdego nieszczęścia. Z pełną mocą zabrałam się do pomocy Milowi.
Każda plansza wygląda inaczej. Różne są też obiekty pomocnicze. By poznać dobrze zasady gry, należy poświęcić jej kilkanaście minut i nie zniechęcać się na początku dość zagmatwanymi zasadami. Tak naprawdę wszystko jest proste – trzeba tylko pomyśleć.
Podczas gry zbieramy kulki plazmowe, dzięki którym nasz bohater nabiera kształtów. Nie jest konieczne zgarnięcie wszystkich – wystarczy jedna. Okrągły obiekt świecący na niebiesko to teleport do którego dążymy w każdym poziomie. By się do niego dostać, musimy wykorzystać drzemiące w platformach siły. I tak niebieska paćka po lewej stronie planszy posiada kilka właściwości: po jej pacnięciu, uruchamia się przyciąganie, dzięki któremu czarna kulka jest w stanie się ruszyć, po kolejnym kliknięciu, pole magnetyczne zanika a główny bohater opada.
Jeżeli wykonamy gest polegający na przesunięciu palca w dół, bądź w górę, rozdrażnimy plazmę i ta zacznie postać odpychać. Jeśli kolejny raz przejedziemy palcem po ekranie, złagodnieje. Każdy nowy obiekt jest dokładnie opisany i zademonstrowany. Polecam aplikacje od Kostyantyn Salanda każdemu!