Nie wiem co trzeba mieć w głowie, by stworzyć grę o zabójczych toaletach. Studio Gremlin prawdopodobnie miało w planach zrobienie czegoś, co będzie mogło towarzyszyć człowiekowi podczas kibekowych posiedzeń. Gra jest tak głupia, że aż fajna.
Wcielając się w rolę pogromcy muszli klozetowych, biegamy po wielkich placach i rozwalamy toalety za pomocą młotka. Niech Was nie zdziwi fakt, że czasem akcja gry toczy się na cmentarzu. Z jakiego powodu i co to ma wspólnego z sedesem? Nie wiem.
Połączenie kibelka z drapieżnym pyskiem rekina wyszło całkiem dobrze. Teraz już z pewnością będę miała obawy przed posadzeniem czterech liter na sedesie… Te podłe łazienkowe meble pędzą w naszą stronę jak oszalałe. Są ich dziesiątki, a my dysponujemy tylko jednym młotkiem.
Kiedy zaczynamy zabawę, mamy określoną ilość życia. W górnym prawym rogu widoczne są nasze wskaźniki. Jeżeli życie spadnie do zera, przegrywamy i zaczynamy od początku. Jeśli uda nam się rozprawić z określoną ilością kibelków, otrzymujemy awans do następnego poziomu i walczymy w innych warunkach (np. cmentarnych…).
Podczas gry warto zajmować się nie tylko urządzeniami sanitarnymi, lecz także skrzynkami. To pod nimi znajdują się przydatne monety, które są w stanie nas uleczyć. Warto więc rozglądać się po placu i szukać fantów.
Sterowanie odbywa się w średnio wygodny sposób. Mamy do dyspozycji tak naprawdę dwa joisticki, i przycisk młotka. Jeżeli nie poćwiczymy na początku, ciężko nam będzie opędzić się od atakujących kibelków.