Monster Cracker to jedna z tych gier, którą się pokocha, bądź znienawidzi. W produkcji przychodzi nam bowiem wielokrotnie zaczynać zabawę od nowa, bić swoje rekordy i nie dać się wyprowadzić z nerwów. Głównym bohaterem jest ciastkożerny stworek. Naszym zadaniem jest zrobienie wszystkiego, by nie udało mu się zjeść żadnego ciacha. W tym celu poświęcamy się i gmeramy mu w paszczy otoczonej zębiskami…
W Monster Cracker znajdziemy wiele różnych rodzajów ciastek. Są one bardzo często złożone z kilku warstw. Jeżeli przykładowo zaczniemy od herbatników, wystarczy jedno pacnięcie i znikną z ekranu. Jeśli jednak przyjdzie nam zbijać ciacha podobne do Oreo, każde uderzenie pomnoży ilość widocznych na ekranie słodkości.
W każdym z poziomów musimy wyczyścić planszę (buzię) stworka do zera. Jeżeli nam się to uda, przechodzimy do kolejnego, trudniejszego i bardziej zaawansowanego ciastka.
U góry i u dołu ekranu znajdują się zębiska. Jeśli którykolwiek z kawałków ciastka dotknie do białych kłów, nasza zabawa się kończy, a palec zostaje wirtualnie odcięty. Gramy więc tak długo, jak pozwolą nam na to nasze paluszki.
W produkcji pojawiają się reklamy, jednak nie są jakoś szczególnie natrętne. Istnieje możliwość odblokowania innych postaci poprzez wykonywanie różnych zadań. Niestety, nie są to zadania związane z grą – to polubienie ,,fanpejdża”, danie 5 gwiazdek, czy napisanie recenzji. Nic więc dziwnego, że apka ma tak dobre oceny ;)
Zabawa jest przednia, lecz nie można spędzić w apce zbyt dużo czasu. Jeśli nie chcecie nabawić się nerwicy, skończcie przy pierwszej nadarzającej się ochocie na rzucenie telefonem o ziemię :P