W Stranded: Mars One główny bohater postanowił wybrać się na Marsa. Wszystko szło bez zarzutu do momentu, w którym zdecydował, że pora wracać. Jego statek kosmiczny uległ zniszczeniu i biedaczysko zmuszony jest wracać na Ziemię o własnych siłach. Czy z naszą pomocą uda mu się tego dokonać? :)
Gra zawiera dwa tryby rozgrywki – z podziałem na poziomy i multiplayer. W tym wpisie skupimy się na opcji numer jeden, czyli zabawie w pojedynkę. Astronauta porusza się po dość specyficznie skonstruowanym świecie. Akcja toczy się na pagórkach, gdzie dominują przepaści i skały. Musimy wytrenować swoje palce, by szybko reagować na zmianę otoczenia.
Dotykając ekranu, wprawiamy bohatera w skok, przytrzymując dłużej, uruchamiamy jetpack. Klikając ikonkę w lewym dolnym rogu, pochylamy się. Wszystko brzmi fajnie i prosto, jednak do czasu. Przede wszystkim jesteśmy ograniczeni tlenem. Co jakiś czas na planszy znajdujemy zapasową fiolkę. Jeżeli jednak stracimy prędkość (np. nie wyrabiając się przy ścianie), istnieje możliwość, że nie uda nam się dobić do kolejnej ,,bazy”. Wtedy ponosimy sromotną porażkę.
Na całe szczęście bardziej rozbudowane poziomy zawierają checkpointy, dzięki którym możemy wznowić grę od ostatniego zapisu. Dzieje się to automatycznie, więc nie nadążamy się nawet denerwować na swoją pierdołowatość :)
Za zebrane w grze fanty możemy ulepszyć swojego bohatera, bądź kupić dla niego specjalny skafander. Jedna i druga inwestycja ma swoje plusy. Większa wytrzymałość tlenowa przekłada się na możliwość przebywania na planecie bez zapasu. Skafander gwarantujący wyższe loty daje natomiast szansę na szybsze i płynniejsze pokonywanie przeszadzajek.
Cóż – nic, tylko grać :) Polecam wszystkim fanom gier mobilnych. Retro grafika zdecydowanie przyciągnie amatorów starych zręcznościówek ;)