Chwilami zastanawiam się, co autorzy takich gier jak Retrola k ase in Miracle World mają w głowie. Pomieszanie z poplątaniem? Z pewnością! Bardziej skłaniam się jednak ku przedawkowaniu kofeiny, bądź innych używek :)
Opisywana gra jest tak bardzo retro, jak tylko można sobie wyobrazić. Na pierwszy rzut idzie ścieżka dźwiękowa, której zdecydowanie nie można pomylić z żadną nowoczesną muzyczką. Druga sprawa to pikselowa oprawa graficzna – fani z pewnością docenią starania twórców. Trzecia rzecz to proste zasady i skomplikowane poziomy.
Główną bohaterką gry jest… coś w rodzaju lamy? Biszkoptowa postać jest wyjątkowo skoczna i chętnie szybuje w powietrzu pokonując wszelkie napotkane przeszkody. Oczywiście w tym miejscu nie może obyć się bez naszej pomocy. Jesteśmy mózgiem całej operacji :)
Do pokonania jest 60 leveli osadzonych w 10 różnych światach. Sterowanie zwierzęciem odbywa się przy pomocy dwóch klawiszy – skoku i ataku. Wśród niebezpieczeństw znajdą się kamienie, liny, dziwne stwory, przepaści i inne tym podobne. Wszystko to ma związek z porwanymi burgerami, ale ta kwestia niech już pozostanie do samodzielnego rozwiązania.
Gracz w trakcie biegu zbiera burgery, które służą za broń. Jeden hamburger to jedna szansa na kilkusekundowe wymioty (nie pytajcie…) rozwalające wszystko, co pojawia się w zasięgu. Przeszkody możemy przeskakiwać, bądź zabijać. Opcja numer dwa jest wygodniejsza i bezpieczniejsza.
Lama nie wykonuje podwójnych skoków, więc trzeba być niezwykle precyzyjnym, manewrując między jedną platformą a drugą. Życie mamy tylko jedno, więc utracenie go powoduje konieczność odpalenia gry od nowa.