W Ice Age Avalanche przychodzi nam dołączyć do drużyny Sida, Manny’ego i Diego – znanych wszystkim bohaterom z Epoki Lodowcowej. Gra jest typową ,,match trójką” z kilkoma elementami zaskoczenia. Jako że jej twórca jest Gameloft, można z czystym sumieniem powiedzieć, że zabawa nie ma końca, bo levele są systematycznie dodawane, niczym grzyby wyrastające po deszczu.
W grze do pokonania mamy całą mase leveli. Nie jestem w stanie opisać jak wiele, ale przewijanie planszy trwa dobre kilkanaście sekund, zanim dojdzie się do momentu ,,dalsza część w tworzeniu”.
Jak to zwykle w match-3 bywa, łączymy ze sobą identyczne przedmioty w ilości co najmniej trzech. W przypadku opisywanej gry mamy do czynienia z pewną zmianą, bowiem nie przesuwamy tylko bloczkami w prawo bądź w lewo, lecz także pod kątem. Daje to duże szanse na poruszenie mózgownicy, bo nic nie jest na pierwszy rzut oka oczywiste.
Wśród power-upów znajdą się fanty, które są nam wszystkim znane. Spotkamy się z kierunkowymi wybuchami, specjalną bombą niszczącą klocki z określonym symbolem, oraz tym podobne. Nic szczególnego, czego byśmy już nie widzieli w innych match-3.
Co jakiś czas możemy brać udział w specjalnych wydarzeniach, za które uzyskujemy wartościowe nagrody. Zważając na to, że dysponujemy pięcioma życiami i na każde z nich trzeba czekać 30 minut, musimy sprytnie rozważać każdą decyzję związaną z pokonywaniem leveli.
Jeżeli staniemy przed obliczem konieczności zakupu jakichś power-upów, może się zrobić słabo, bo wirtualna waluta nie sypie się z nieba. Czasem mikropłatności będą musem, jeżeli zachce nam się zakupić coś extra.
Pobierz w AppStore (banner poniżej), bądź w Google Play.
