Nie przepadam za karciankami i jak mogę, unikam ich jak ognia. Miła ikonka President i sympatyczny wstęp zachęcił mnie jednak do walki z przyzwyczajeniami. Postanowiłam dać produkcji szansę i na moje szczęście – chyba gry karciane na dłużej zadomowią się na moim urządzeniu :)
Każda rozgrywka w President składa się z trzech rund. Osoba, która wygra ostatnie rozdanie, zdobywa tytuł prezydenta, kolejna – wiceprezydenta, następna niższą rangę, a ostatnia… asshole, czyli mówiąc po naszemu dup*k. Jak zapewne się domyślacie, nikt nie chce być ostatni, szczególnie podczas zabawy ze znajomymi.
Otóż – w grze można wziąć udział w treningu z komputerem, bądź rozgrywać partie online. Do wyboru mamy znajomych z portali społecznościowych, bądź GameCenter. Na początku warto zapoznać się dobrze z treningiem, by notorycznie nie ponosić porażek.
Osoba zostające prezydentem uzyskuje kilka przywilejów w grze, jednak wydaje mi się, że ważniejsze są same zasady rozgrywki. Każdy z czterech graczy otrzymuje zestaw kart ukrytych przed innymi użytkownikami. Wyrzucamy kartoniki zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Chcemy położyć ,,łapę” na ostatniej rundzie, więc już wcześniej musimy tak rozgrywać karty, by mieć przewagę.
To, czy wyjdziemy od najniższej posiadanej karty, czy najwyższej, zależy już tylko od nas. Należy wiedzieć, że naszym celem jest przebicie ,,oferty” przeciwnika. Najwyższą kartą w grze jest dwójka. Jeżeli przeciwnicy wystawią asy, możemy spokojnie przechwycić pulę przy pomocy dwójki.
Istnieje również podział na pojedyncze, podwójne i potrójne zestawienia kart. Jeżeli na początku zaczniemy parą (powiedzmy dziewiątek), przeciwnicy będą zmuszeni również używać tylko par i to w dodatku o wyższych wartościach.
Tak oto interes się kręci i nasza kandydatura na prezydenta zostaje przyjęta, bądź też nie :) Przyjemna, bardzo sympatyczna w odbiorze produkcja.