SineWave nie zapowiadało się na wielki hit w pierwszych momentach testów. Po kilkunastu minutach walki z powietrznym tunelem zmieniłam zdanie i zdecydowałam, że szersza publiczność powinna zapoznać się z grą. Czym jest SineWave? Zręcznościówką, w której sterujemy czymś w rodzaju drona.
Przede wszystkim nasz dron posiada wyjątkowe możliwości w zakresie szybkości zmiany położenia. Zdecydowanie przekonamy się o tym, zmieniając pozycje w ciasnym tunelu. Zanim jednak do tego dojdziemy, będziemy musieli przejść tutorial dzięki któremu nagle nas oświeci. Samouczek skonstruowany jest w rewelacyjny sposób. Najpierw korzystamy z podpowiadajek w postaci dźwięków i symboli, później z samych symboli, a na końcu robimy wszystko sami.
W skrócie – omijamy wszystkie przeszkody, zbieramy każdą cenną monetę, rozwalamy drony wrogów i staramy się przetrwać jak najdłużej. Kolekcjonujemy pieniążki, by móc za nie odblokować kolejne plansze, ulepszać maszyny, bądź kupować nowe.
Akcja jest bardzo dynamiczna i przyjemna. Nie zmienia to faktu, że człowiekowi niejednokrotnie kręci się w głowie. Maszyną sterujemy nie tylko na boki, lecz również w pionie i poziomie. Nie mamy do tego żadnych przycisków – korzystamy z gestów, podobnie jak w przypadku ataku na wroga.
Pacnięcie w ekran i przytrzymanie w odpowiednim momencie sprawia, że rywal rozpada się, ginąć w płomieniach. Czasem podobne sztuczki należy stosować na tunelowych ,,drzwiach”. Przestrzeń musi być wolna, by maszyna miała szansę się przedostać dalej. Dość istotną rzeczą jest również mnożnik punktów widoczny w lewym górnym rogu. Im wyższy, tym lepiej i… trudniej.
Cóż – nie ma co więcej gadać. W tę grę trzeba po prostu zagrać i na własnej skórze przekonać się o jej możliwościach. Szczerze zalecam testowanie w słuchawkach :)