Trickiest Quest to bardzo specyficzna gra logiczna, w której wcielamy się w rolę bardzo dziwnego chłoptasia. Ów młodzieniec bez przerwy stara się ,,ominąć system” i zrobić coś na przekór innym. Normalne zadania okazują się być drogą przez mękę – dla nas, graczy :) Masa dobrej zabawy i burza mózgów!
Pierwsza zasada w grze: nie rób nic, co wydaje się być oczywiste. Autorzy bardzo sprytnie wykombinowali kolejne zadania. Teoretycznie są banalne, lecz w praktyce prawie zawsze prowadzą do śmierci głównego bohatera. Właśnie tego chcemy uniknąć. By nie zabić Trolla, musimy poruszyć niebo i ziemię (czasem w dosłownym znaczeniu).
Przykład? Skok w dal. Nasz podopieczny stoi na linii startowej. Znak wskazuje miejsce, które jest aktualnym rekordem. Postać musi pobić ten rekord. Pierwsza myśl – dotknięcie postaci. Efekt – skacze i w połowie rekordu umiera. Coś tu jest nie tak – powtarzamy jeszcze trzy razy i bez przerwy to samo. W końcu zaczynamy myśleć inaczej – kładziemy palec na postaci i przeciągamy ją za rekord. Voila!
Levele są bardzo różne. Nie spotkałam się z takim, który przeszłabym za pierwszym razem. Warto pacać w różne miejsca ekranu i szukać stref aktywnych (poruszą się po dotknięciu). To zwykle właśnie wyjścia z kłopotliwych sytuacji ;)
Jeżeli szukacie aplikacji, która zmusi Was do myślenia, zdecydowanie możecie postawić na dzieło studia Ruiming Tang. Jedyne ,,ale” jakie mam do tytułu to reklamy. Te wyświetlają się notorycznie, praktycznie po każdej naszej przegranej, bądź awansie do następnej planszy. Są na tyle perfidne, że ,,x” pojawia się dopiero po odliczeniu do 5 i usłyszeniu krótkiego komunikatu z banneru – dramat.
Poza tym wszystko jest jak należy – grafika trochę łopatologiczna, ale przyjemna dla oka. Dźwięki, jak dźwięki – humorystyczne i pasujące do oprawy graficznej wziętej rodem z dziecięcego zeszytu. Polecam, chociaż przygotujcie się na nerwy związane z reklamami.