Powiem Wam szczerze, że gier z kategorii ,,Flappy” mam już dawno po dziurki w nosie. Dziwię się, że po otwarciu lodówki nie widzę skaczącego ptaka, bądź niebezpiecznej rury. Jako że wspieramy polskich twórców, postanowiłam przemóc się i przetestować kolejną grę ze wspomnianej kategorii. Jak wypadł Flappy Bat na tle swoich kolegów i koleżanek? O tym przeczytacie w dalszej części tego wpisu.
Głównym bohaterem produkcji jest nietoperz. Cały tytuł osadzony jest w dość ponurych barwach, które odpowiadają kolorystyce kojarzonej z nocnymi ptakami. Jak pewnie się domyślacie – gracz ma za zadanie przelecieć tak daleko, jak tylko zdoła, korzystając jedynie z pacania ekranu w odpowiednim momencie.
Każdy musi sam wyczuć chwilę, w której uderza w planszę. Niekoniecznie musi to być cykliczny ruch – przeszkody zmieniają swoją wysokość, zmuszając nas do kombinowania. Mój rekord to chyba 5, więc bez rewelacji. Szczerze powiedziawszy, nie miałam większej ochoty na skakanie – w dalszych partiach produkcji nic się nie zmienia.
Jeżeli chodzi o dodatkowe możliwości, to nie ma ich w ogóle. Nie ma połączenia z Facebookiem, Twitterem, nie możemy nawet sprawdzić statystyk. Z jednej strony to dobrze – minimalizm górą, z drugiej jednak gra okazuje się być tylko kibelkową atrakcją na parę minut.
Jedną z rzeczy moim zdaniem nie do zaakceptowania są reklamy wyświetlające się w trakcie zabawy. Wyobraźcie sobie, że latacie sobie, skupieni do granic możliwości, a u nagle na cały ekran wyskakuje banner z małym krzyżykiem… To bardzo demotywuje i sprawia, że człowiek ma ochotę od razu kliknąć przycisk ,,home”.
Jeśli nie macie jeszcze dość ,,flappy”, dajcie szansę aplikacji autorstwa BLsoftware. Co prawda graficznie nie jest rewelacyjnie, a możliwości są nikłe, ale na kibelek w sam raz.