Pedro The Mammoth może być następcą Flappy Birda. Dlaczego tak sądzę? Przede wszystkim sterowanie odbywa się w bardzo prosty – intuicyjny sposób. Po drugie – poziom trudności jest gigantyczny (szczególnie jeżeli dojdziemy do czerwonych kostek). Po trzecie – gra wciąga jak szalona. Co prawda w trakcie zabawy zdarzyło mi się rzucać mięsem na prawo i lewo, ale nie zniechęciło mnie to do bicia własnego rekordu.
Musicie być przygotowani na to, że aplikację w nerwach będziecie wyłączać wielokrotnie. Po kilku minutach jednak prawdopodobnie do niej powrócicie, by jeszcze raz spróbować swoich sił w oszukiwaniu własnego umysłu. Mamut bowiem czasem porusza się normalnie, a w otoczeniu czerwonych bloczków reaguje zupełnie odwrotnie na nasze komendy.
Jak widać – główny bohater jest malutki w porównaniu do lodowych klocków. Sterowanie nim odbywa się za pomocą gestów – przeciągamy palcem w górę, by nasz podopieczny podskoczył i jeden poziom, w dół, jeżeli chcemy by się obniżył. Niestety – ta definicja nie zawsze się sprawdza. Jak już wspomniałam, bywają takie miejsca, w których wszystko odwraca się do góry nogami.
Mamut przekręca się o 180 stopni i frunie głową do dołu. My natomiast musimy przestawić swój umysł na odwrotne działanie gestów. Przy przeciągnięciu w dół, postać podskoczy. Uwierzcie mi – sterowanie w tym momencie to niesamowicie ciężkie zadanie.
Jeżeli chodzi o grafikę, ta prezentuje się w produkcji studia MadSquare całkiem dobrze. Nie ma mikropłatości, więc spokojnie można grać całymi godzinami bez martwienia się o monety, czy życia. Polecam fanom Flappy Birda i innych podobnych.