Crazy Taxi: City Rush to udoskonalona wersja klasycznego Crazy Taxi. Nie będę się skupiać na poprzedniej wersji, bo ta kompletnie mnie oszołomiła. Dzieje się w niej … tak wiele, że ciężko jest się skoncentrować na czymkolwiek.
Zaczynamy grę od wyboru bohatera – taksówkarza. Chwilę później pożyczamy samochód od znajomej i wraz z nią wykonujemy swoją pierwszą usługę przewozu. Opisywana gra nie jest zwykłą samochodówką – człowiek podczas zabawy czuje się jak na haju. Tu nie liczą się przepisy – tu najważniejsza jest prędkość i wariactwo.
Za swój pierwszy kurs możemy kupić jeden z kilku dostępnych miejskich samochodów (pozostałych kilka zostało zablokowanych da kolejnych plansz, które dopiero przyjdzie nam odkryć). Żółta sportowa maszyna jest całkiem fajna jak na brykę za 15 tysięcy dolców.
Sterowanie odbywa się za pomocą gestów. Powiem szczerze, że początkowo miałam spore problemy z opanowaniem kierownicy, lecz podejrzewam, że autorzy mieli właśnie taki zamiar – wprowadzić gracza w wariacki stan. Kiedy zaczęłam swoją własną ścieżkę kariery, wszystko stało się prostsze.
W produkcji studia Sega posługujemy się jednym palcem. Możemy wybrać pionową, bądź poziomą orientację ekranu (dużo lepiej grało mi się w poziomie). Klienci wsiadają do naszej bryki automatycznie. Zielona strzałka nad ulicami wskazuje kierunek, w jakim powinniśmy się udać. Zmiana kierunku jazdy możliwa jest po przytrzymaniu prawego, bądź lewego górnego rogu, natomiast zmiana pasa – po przeciągnięciu palcem w danym kierunku.
Po wykonanym kursie jesteśmy podliczani. Dodatkowe pieniądze otrzymujemy między innymi za: szybkie dowiezienie klienta na miejsce, wariackie wyprzedzanie, robienie dziwacznych tricków, powodowanie kolizji, hardkorowe zatrzymanie z piskiem opon, itp. Trzeba przyznać, że akcja jest totalnie zakręcona – uwielbiam takie gry i z pewnością będę do Crazy Taxi wracać.