Trials Frontier w ostatnim czasie zadebiutowało w AppStore. Chcąc sprawdzić, co iOS-owski sklep przedstawił na swoich łamach, pobrałam produkcję i zaczęłam zabawę. Zabierałam się za opisywanie możliwości gry już od prawie tygodnia. Ciągle jednak twierdziłam, że może trafię na coś szczególnego, o czym będę mogła wspomnieć w tym wpisie.
W produkcji Ubisoft mamy okazję na przejechanie tysięcy kilometrów na motocyklu. Autorzy stworzyli grę, która w sumie daje 250 godzin świetnej zabawy. Tak napisali w opisie swojej produkcji i zgadzam się z tym w 100 procentach.
Główny bohater porusza się na ukochanym motocyklu. Łącząc swoją pasję z chęcią pomocy innym, wciela się w rolę dobrego ducha wioski, który pomaga mieszkańcom w załatwianiu różnych spraw w okolicznych wsiach. Oczywiście za swoją pracę otrzymuje sowite wynagrodzenie. Poza pieniędzmi, które przydają się na ulepszanie motocykla, zbiera chętnie paliwo.
Co pewien czas poziom paliwa spada. Jeżeli dojdzie do zera, będziemy zmuszeni poczekać trochę, aż bak się napełni. Za dobre wyniki w jeździe i pobite rekordy, możemy otrzymać gratisowy zapas, który spożytkujemy w dowolnym momencie.
Tras do przejechania są dziesiątki. Każda jest świetnie dopracowana. Przyjdzie nam poruszać się po lasach, pustyniach, drogach, oraz starych mostach. Wszędzie czai się niebezpieczeństwo, którego można uniknąć za pomocą przeróżnych tricków. Za wykonywanie back i frontflipa dostajemy dodatkowe punkty, które następnie przeliczane są na punkty doświadczenia. Te natomiast sprawiają, że mamy szansę na totalne odpicowanie swojego wehikułu. Wizyta u specjalisty od tego typu maszyn jest zawsze przyjemna.
Graficznie produkcja prezentuje się bardzo dobrze. Nic dziwnego – w końcu Ubisoft robi raczej gry na poziomie. Dźwiękowo jest tak dobrze, jak graficznie. Polecam wszystkim fanom wyścigówek.