Kojarzycie może grę mobilną o nazwie Bow Man, w której sterowało się czarnym ludzikiem wyposażonym w łuk, a naszym zadaniem było zabić przeciwnika, zanim ten zrobi nam poważną krzywdę? Myślę, że tak. To dobrze się składa. Niedawno odkryłem bowiem bardzo podobną gierkę, tyle że z różnego rodzaju machinami w roli głównej. Nazywa się ona CANNONS Revolution i muszę przyznać, że w ostatnim czasie spędzam z nią bardzo dużo wolnego czasu.
W CANNONS Revolution mamy okazję kierować swego rodzaju drewnianymi czołgami. Głównym celem w grze jest zniszczenie wszystkich machin naszego wroga. Aby to uczynić, musimy przede wszystkim wykazać się sprytem i celnością. Bo o ile na samym początku mamy do czynienia z mało krętymi planszami i dosyć łatwymi do pokonania przeciwnikami, to później już tak kolorowo nie jest.
Na dobry początek autorzy gry przygotowali dla nas dwie plansze doszkalające. Dowiadujemy się w nich, w jaki sposób atakować naszych nieprzyjaciół oraz uczymy się, jak porusza się występującymi w grze machinami wojennymi.
Niestety, z tutorialem w grze, jest jak ze szkołą w prawdziwym życiu – tak naprawdę nie uczy nas niczego praktycznego. Kiedy w trzeciej planszy przychodzi nam już stawić czoła wrogowi, który – podobnie jak my – może się poruszać i nas atakować, zaczynamy rozumieć mechanizm rozgrywki i kombinować z różnymi taktykami. Tyle że jesteśmy dla naszego wroga raczej łatwym kąskiem.
W CANNONS Revolution występuje system nagradzania graczy punktami doświadczenia. Im więcej ich na naszym koncie, tym pokaźniejszy arsenał broni do wykorzystania. Nie zabrakło też machin różniących się od tych standardowych.
Poza trybem Single Player w grze dostępna jest również rozgrywka wieloosobowa. Mamy w niej okazję zmierzyć się w sieci z innymi graczami z całego świata. Moja dobra rada dla Was – na początku w ogóle nie zwracajcie uwagi na Multiplayer, bowiem rywale w nim potrafią naprawdę zdemotywować początkującego.
Mimo że CANNONS Revolution to produkcja dwuwymiarowa, prezentuje się bardzo dobrze. Nie widać w niej żadnych „skaz”, które mogłyby skutecznie psuć frajdę z gry. Całkiem dobrze jest też z dźwiękami, choć – trzeba przyznać – po kilku minutach robią się nudne jak flaki z olejem.