Gdy udało na chwilę oderwać się od TopEleven, postanowiłem poszukać innych menadżerów, w których mógłbym również pograć sobie offline. Pocket League mnie nie zawiodło i przyniosło dużo emocji. Nasi gola!
Pocket League Story 2 to sequel dość udanej aplikacji studia Kairosoft Co., Ltd. Panowie specjalizują się w symulatorach z końcówką Story. Mamy tu symulator studia produkującego gry, wyścigów Formuły 1, czy też kurortu wypoczynkowego. Nasza gra jednak opowiada o zmaganiach 22 facetów uganiających się za szmacianą piłką po zielonej murawie. Dostajemy do dyspozycji swój własny klub, razem z jednym, stworzonym i skonfigurowanym przez nas piłkarzem. Zaczynając od podwórkowej ligi naszym zadaniem jest doprowadzić naszych chłopców na sam szczyt – czyli do finału Ligi Mistrzów. Jako menadżer możemy zarządzać naszym klubem, trenować piłkarzy, modernizować stadion i budować dodatkowe budynki, dające bonusy drużynie. Gdy przychodzi do meczu, to oglądamy sobie całą rozgrywkę, możemy dokonywać zmian w składzie i taktyce na bieżąco. Gameplay znacząco się psuje, gdy okazuje się, że nasza drużyna aby skutecznie trenować, potrzebuje monet, które, jakżeby inaczej, trzeba zakupić za prawdziwe pieniążki. Multiplayer też jest bardzo emocjonujący, jednak zdarza się mnóstwo zespołów, w które ktoś włożył kupę zielonych i kończy się pierwszą połowę z wynikiem 0:14 dla nas.
Wszystko to w charakterystycznej dla studia, pixel-artowej grafice, która znana była z gier na starsze GameBoye, czy też Pegasusy. Tłumaczy to brak zaawansowanych grafik, mimo to, całkiem przyjemnie spogląda się na akcję na boisku. Animacje mogłyby być trochę lepsze, ale twórcy chyba dążyli do stylu retro, a przynajmniej mi się tak wydaje – bardzo zbliżone do Sensibel Soccer. Dźwięk nie jest najlepszy, dobrym wyjściem jest wyciszenie go w opcjach.
Gierka fajna, jeśli ktoś nie chce po trzech sezonach awansować do LM bez wkładania w darmową grę złotówki.
Ocena AppsBlog to 6/10.