Nadmiar powielanych tower defense’ów zniechęcił mnie już dość dawno i do dziś jak widzę jakąś nową w Google Play i ma w swoim opisie te dwa słówka to mnie mdli. Jednak tej dałem szansę. Czy wybroni gatunek?
Little Commander jest aplikacją programistów ze studia Cat Studio HK, które na swoim koncie ma dość mało gier, ale za to wszystkie z dobrymi ocenami. Wygląda na to, że nasi przyjaciele z Hong Kongu w końcu poszli w jakość, a nie ilość. Akcja gry rozgrywa się w czasach drugiej Wojny Światowej, a będzie nam pokierować malutkimi żołnierzykami małej armii. Ale nie dajcie się zmylić pozorom, potrafią oni dobrze przywalić obładowanym w gnaty wszelkiego rodzaju Niemcom. Rozgrywka toczy w znanym i lubianym przez wszystkich stylu tower defense- ustawiamy wieżyczki na drodze maszerującego wroga i staramy się za wszelką cenę uniemożliwić mu dotarcie do przeciwległego końca mapy. Jednak liczba usprawnień i ulepszeń do naszych wieżyczek przerosła wszelkie moje oczekiwania, naszych wojaków możemy specjalizować w walce z konkretnymi przeciwnikami, czy też skupiać się bardziej na powiększaniu zasięgu i zadawaniu coraz większych obrażeń nadciągającym tłumnie przeciwnikom. Twórcy oddali nam do dyspozycji 75 różnych poziomów i obiecują większą ilość. Wykonane są one w historycznym klimacie, mamy bitwę o Berlin, czy też trochę rodzimych akcentów podczas Blitzkriegu.
Graficznie gra bardzo dobrze zaskakuje. Wszystkie jednostki wykonano w rysunkowym stylu, przez co brutalność całej pozycji znacząco spadła. Animacje są świetne, modele fajnie poprzerabiane, ale znawcy dostrzegą wśród nich np. Bombowce B-29, czy stado Tygrysów. Muzyka zachęca do gry, ale po dłuższej chwili mocno męczy uszy. Przynajmniej moje.
Aplikacja jest bardzo bogata, z dużą ilością usprawnień, ale… to ciągle tower defense.
Ocena Appsblog to 7/10.
