Jedni powiedzą, że Yo! Let’s UP jest po prostu brzydką grą. Inni natomiast docenią minimalizm i zakochają się od pierwszego wejrzenia. Oceniając obiektywnie należy wziąć pod uwagę wszystkie wady i zalety produkcji. Te nie są wcale takie oczywiste :)
Prostą oprawę audiowizualną można uznać zarówno za plus, jak i minus. Fani powtarzalnej muzyczki i prostych, zeszytowych grafik, z pewnością będą zachwyceni. Gra oferuje rozgrywkę w pikselowym świecie prostokątów i kwadratów.
Postać, którą przychodzi nam sterować (okej – sterować to za dużo powiedziane – podskakiwać będzie lepiej) wygląda… kwadratowo. Chude, wręcz anorektyczne nóżki ledwo przebijają się zza białego ekranu. Żeby móc odblokować nakrycia głowy i nowe plansze do gry, należy zebrać odpowiednią ilość żółtych elementów.
Po ekranie w prawo i w lewo przemieszczają się kolorowe figury. Pan Kwadracik ma za zadanie wskakiwanie na wierzch wszystkiego, co się rusza. W momencie złączenia się stópek z podłożem, obiekt zastyga, podnosząc głównego bohatera do góry. Co kilka bloczków do zebrania są fanty stanowiące walutę w grze.
Gra nie jest skomplikowana, lecz dość trudna. Może wydawać się chwilami monotonna. W takich sytuacjach świetnie sprawdzają się nowe poziomy i kolorowe dodatki dla Pana Kwadracika :)
Czy gra zasługuje na wysoką ocenę, biorąc pod uwagę obiektywne kryteria? Myślę, że mocna 4- będzie notą idealną :)