Produkcja Shaun the Sheep jest podobno oficjalną grą stworzoną na postawie filmu o tym samym tytule. Powiem szczerze, że nie miałam okazji oglądać wcześniej ekranizacji, lecz chętnie zadrobię zaległości. Aplikacja jest prosta, a jednocześnie bardzo wciągająca. Myślę, że idealnie sprawdzi się na kibelku, czy podczas niezbyt długich podróży pociągiem ;)
Kamera ustawiona jest z boku, dzięki czemu jesteśmy w stanie widzieć dokładnie gabaryty przeszkód, jakie przed nami zostały postawione. Produkcja jest runnerem, w którym naszym celem jest pokonanie jak największej ilości metrów, korzystając z kilku żyć (tylu, ile owiec zostanie nam przyznanych na początku).
Prowadzimy całe stadko i jeden fałszywy ruch sprawia, że facet jadący za owcami łapie za paralizator połączony ze strzelbą i pozbawia życia jedną z naszych podopiecznych.
Sterowanie stadkiem jest proste, bo kontrolujemy tylko pierwszą biegaczkę. Musimy zawsze podążać za znakami widzianymi na drodze. Poza tym wykonujemy gesty, dzięki którym wykonujemy krótkie, bądź dłuższe skoki, bądź też doprowadzamy do wślizgu.
Opanowanie sterowania jest dość skomplikowane – szczególnie na początku. Mój rekord to ponad 500 metrów, ale sądzę, że przy jeszcze trochę większym przygotowaniu osiągnęłabym lepsze rezultaty, szczególnie korzystając z power-upów.
Power0-upem jest specjalne przyspieszenie połączone z nieśmiertelnością. By z niego skorzystać, należy najpierw na trasie zebrać określoną ilość zielonej trawy i pacnąć w ikonkę w lewym górnym rogu. Akurat usytuowanie klawisza średnio mi odpowiada, ale ważne że taka opcja występuje.
Apka świetnie się prezentuje graficznie i dźwiękowo. Polecam ją zarówno dzieciom, jak i dorosłym, chociaż tym drugim typowo na kibelek ;)
