ShapeBoy to produkcja studia Thibaut De Bock. Gra charakteryzuje się wyjątkową prostotą wizualną, oraz całkiem sympatyczną akcją. Głównym bohaterem jest niebieski stworek, który zaiwania po planszy z kosmicznym pistoletem na kulki. Stara się zestrzeliwać czerwonych wrogów, lecz nie zawsze mu się to udaje.
Zadaniem gracza w opisywanej grze, jest jak najdłuższe pozostanie na planszy i wybijanie wszystkiego (no, prawie wszystkiego), co się rusza w naszej okolicy. Nie martwcie się – nie będzie tak prosto!
Strzelanka zwykle kojarzy nam się z jakąś wybitną akcją, w której walczymy z potworami, bądź mierzymy się z żołnierzami przeciwnej armii. W tym przypadku jest inaczej. Mały, okrągły ludzik musi pokonać kwadratowych wrogów, którzy skaczą w jedną i drugą stronę, mając ochotę dopaść naszego bohatera.
Zasady gry są proste i można je opisać w kilku zdaniach. Przede wszystkim to, co widzimy na ekranie, to jest cała nasza plansza. Poruszanie się strzałkami na boki służy tylko i wyłącznie unikaniu zderzeń z kwadratami. Strzały oddajemy, klikając w przeciwników. Są oni w ciągłym ruchu, więc musimy mieć na uwadze to, w które dokładnie miejsce strzelamy i czy przypadkiem kula nie przejdzie obok.
Jedynymi naszymi wrogami, których jesteśmy w stanie pokonać, są czerwone kwadraty z wymowną, wredną miną. Bonusowe punkty dostajemy za szybkie zbicie kilku postaci, bądź idealne trafienie. Kwadraty, które nie są wypełnione czerwienią, należy unikać. Mogą stanowić niebezpieczeństwo podczas próby ataku na nie.
I to by było na tyle, jeżeli chodzi o sposób gry. Nie powiem, by była to najlepsza gra, jaką testowałam. Można ją zabrać do kibelka na 5 minut i tak naprawdę tyle. Jeżeli szukacie czegoś na parę minut, polecam :)