Jakiś czas temu opisywałem grę, w której głównymi bohaterami były misie. W ostatnim czasie wśród twórców gier mobilnych zrobiła się moda na umieszczanie w wirtualnym świecie wspomnianych zwierząt. Niedawno miałem okazję grać, między innymi, w Rollabear. O czym dokładnie jest gra i czy warta jest wydania kilku złotówek, dowiecie się z tego wpisu.
W Rollabear wcielamy się w turlające się misie (dwadzieścia do wyboru!). Dosłownie. Nasze zadanie jest proste i nie różni się wiele od tych, jakie mamy w zwykłych runnerach. Po prostu przemieszczamy się przed siebie, zbieramy punkty i omijamy przeszkody. Wszystko to jednak nie w biegu, ale turlając się, ślizgając, a nawet latając.
Do odwiedzenia mamy w grze dokładnie sześćdziesiąt poziomów. Umieszczone są one w sześciu rozdziałach i przyznać trzeba, że bardzo dobrze są zrobione. Nie ma w nich mowy o takich samych elementach. Każdy rozdział charakteryzuje się czymś innym i umieszczony jest w zupełnie innym środowisku. Raz przychodzi nam turlać się po Wielkim Murze Chińskim, a raz w dużo bardziej ekstremalnych i mroźnych warunkach.
Sterowanie w Rollabear jest proste jak drut. Dzięki temu można zacząć zabawę niemal od razu po swojej pierwszej rozgrywce. A gdy już się nieco „wycwanimy”, możemy sprawdzić, jak radzimy sobie na tle innych w Game Center.
Rollabear do pobrania za €0,89 w AppStore
Ocena Appsblog.pl: 8/10