Nie macie jeszcze dość hidden objects? Świetnie się składa, bo mam dla Was nową propozycję studia BigFish Games. Otherworld: Shades of Fall to nic innego, jak kolejna gierka, w której przychodzi nam rozwikłać zagadkę, narażając się na całą masę problemów. Czy autorzy zasłużyli sobie na pochwały, czy może wręcz odwrotnie? O tym poniżej.
W każdej produkcji staram się znaleźć coś nowego. W ostatnich dziełach twórców z zieloną rybką w logo niestety nie znajdziemy nic, co zasługuje na uwagę. Czasem mam wrażenie, że autorzy płaczą, jak dodają kolejne identyczne aplikacje. Poza różniącą się od innych tego typu gier fabułą, w Otherworld: Shades of Fall nie odkryjemy kompletnie niczego nowego.
Mamy okazję na wybranie jednego z trzech trybów gry: łatwego, średniego, bądź dla ekspertów. Różnice polegają głównie na tym, że w jednym pojawiają się świecące, aktywne strefy, szybko ładują się podpowiedzi, widoczna jest nasza pozycja na mapie, a w innych nie. Jeżeli zaczynacie swoją przygodę z tą kategorią gier, lepiej zacznijcie z tutorialem, bo możecie się pogubić. Żart – dacie sobie radę nawet wtedy, gdy będziecie walić w ekran na oślep :)
Cóż 0 w ostatnich czasach oprawa graficzna gier studia BigFish dramatycznie się pogorszyła. Nie powiem, by Otherworld: Shades of Fall było jakimś dramatem, lecz zdecydowanie mogłoby być lepiej.
To samo tyczy się nagłego przerwania wciągającej historii i zaproponowania pobrania full opcji w celu kontynuacji przygód. Nie ma nic bardziej denerwującego, niż takie zagranie. Cóż – ja przynajmniej nie dałam się nabrać na tego typu chwyt. Mam nadzieje, że Wy również nie wydacie pieniędzy na marnej jakości dzieło.