Długo zajęło mi zabranie się za recenzję Medieval Defenders ! Produkcja bowiem na tyle mnie wciągnęła, że w żaden sposób nie mogłam się od niej oderwać. To chyba świadczy najlepiej o opisywanej grze :)
Jest to typowy castle defense, w którym robimy wszystko, by wrogie jednostki nie dostały się do naszego zamku. W tym celu tworzymy różnego rodzaju budowle, by odwieść wroga od zamiaru zniszczenia tego, co dla nas najważniejsze.
Produkcja składa się z 40 leveli podzielonych na różne poziomy trudności. Do dyspozycji mamy 2 unikalne lokalizacje i możliwość zabawy bez mikropłatności (mimo, że owe występują).
Wśród budowli defensywnych znajdą się armaty wystrzeliwujące kule, wieże łucznicze, ogniste pociski i inne spośród 12 typów konstrukcji. Na każdą kreaturę przybywającą na nasze terytorium działa coś innego. Zdarza się, że magicy są w stanie zaczarować nasze wieże na tyle, że te na chwilę… zasypiają. W takich chwilach warto pomyśleć o zróżnicowaniu obrony i dopasowaniu jej do rywala.
Mamy możliwość przyspieszania akcji, dotykając ikonek w dolnej części ekranu. Jest to opcja dla niecierpliwych. Ci, którzy lubią patrzeć na powolną i sromotną porażkę przeciwnika, powinni pozostać przy podstawowej prędkości, by w razie czego móc szybko reagować na próby przebicia się do zamku.
Każdą budowlę możemy ulepszać z poziomu gry za złote monety, bądź przed rozpoczęciem misji poprzez płatność we flaszkach. Walutą są mikstury, które otrzymujemy za awanse. Już po krótkiej zabawie mamy szanse na porządne ulepszenie sprzętów i dodatkowych power-upów ;)