Krashlander od Farseer Games to w zasadzie bardzo dziwna gra, w której przychodzi nam jeździć na nartach, wykonywać różne ewolucje, oraz bawić się w kamikadze, nokautując rozstawione na planszy roboty.
Fabuła gry prezentuje się następująco: były sobie roboty (złe roboty), które któregoś niezbyt pięknego dnia zniszczyły nasz świat. Pozostał tylko jeden człowiek, który na nartach pragnie pokonać wrogów. Dlaczego akurat na nartach? Nie mam pojęcia. W tym momencie historyjka dobiega końca.
Sama plansza do gry wygląda elegancko – przeważają czarne kolory i zdecydowany minimalizm. Ikonki służące do wykonywania ewolucji są natomiast dość … dziwne. O ile nas narciarz rozpędza się automatycznie, to od nas zależy w którym momencie wyskoczy, oraz jaką pozę ataku przyjmie. Własnie – należy wiedzieć o tym, że ów kamikadze za każdym razem poświęca swoje życie, by rozwalić przeciwników. Musimy więc w taki sposób kierować jego ciałem, by to uderzyło z maksymalną siłą i precyzją w przeciwnika.
Do pokonania jest cała kupa poziomów. Możemy wybrać sobie poziom trudności. Poszczególne tryby różnią się od siebie ilością punktów otrzymanych po zabiciu robota, łatwością reakcji itp. Zaczęłam od easy i ten tryb też polecam (nie jest prosto, ale są jakiekolwiek szanse na odblokowanie następnego levelu).
Jeżeli chodzi o grywalność, ta zdecydowanie nie należy do najsłabszych. Można się wkręcić, chociaż opanowanie sterowania może przysporzyć trochę problemów. Nie ukrywam, że wielokrotnie rzucałam mięsem testując apkę, nie mówiąc już o sytuacjach, gdy z niewiadomych mi przyczyn postać nie wyskoczyła w odpowiednim momencie. Polecam testowanie.