Fani Hitmana prawdopodobnie są w siódmym niebie. Produkcja studia Square Enix zachwyca pod każdym względem. Przede wszystkim mamy do czynienia z bardzo specyficznym sposobem rozgrywki. Sterujemy … pionkiem! Poruszamy się po planszy, która przypomina swoim wyglądem niektóre elementy znane z klocków Lego. Od razu wpadły mi w oko żółte parasole, pod którymi nasz bohater czasami się przechadza.
Gra jest osadzona w klimacie planszówki. Nawet poszczególne przygody naszego Agenta są zapakowane w tekturowe, zafoliowane pudełka, które przypominają najlepsze produkcje planszowe, jakie widujemy w sklepach. Ciekawie!
Sterowanie w Hitman Go jest bardzo intuicyjne. Żeby przesunąć bohatera w wybrane miejsce, wystarczy przeciągnąć palcem po planszy. W celu zabicia przeciwnika, wystarczy wejść w odpowiedni punkt, który umożliwi oddanie strzału. Naszych wrogów jest wszędzie pełno. Naszym zadaniem jest dostanie się do miejsca, które oznaczone jest na planszy kółkiem (na obrazku wyżej możecie go dojrzeć pod białą parasolką).
Może się wydawać, że akcja wirtualnej planszówki nie może być porywająca. Nic bardziej mylnego. Zabawa wkręca i to bardzo mocno. Przechodzimy przez kolejne levele z radością. Udało mi się dojść do 9 levelu i za żadne skarby nie mogę przebrnąć dalej (a etapów jest przede mną jeszcze bardzo dużo). Bez przerwy mój Agent traci życie, podczas próby przedostania się do wyjścia. Cwany tenisista za każdym razem powala go na ziemię, kończąc tym samym jego żywot.
Pod względem graficznym jest rewelacyjnie. Podczas gry możemy przekręcać planszę w każdą stronę, oglądając swoich rywali z różnych perspektyw. Co więcej – produkcja jest wyjątkowo szybka. Akcja jest dynamiczna, dzięki czemu nie mamy czasu na nudę. Polecam!
