Jeżeli szukacie gry, w którą będziecie mogli ,,pykać” w każdej wolnej chwili, możecie skusić się na Heli Invasion. Produkcja studia 3g60 nie jest co prawda jakoś wyjątkowo rozbudowana, lecz można przyjemnie spędzić w niej kilka wolnych minut.
Cel misji jest prosty: zestrzelić wszystkie helikoptery, jakie tylko nadlecą. Dodatkowe punkty można uzyskać za zabijanie pilotów katapultujących się z maszyn. Jestem ciekawa jak poradzicie sobie z kolejnymi falami fruwających przeciwników…
Sterowanie w grze odbywa się za pomocą gestów. Wystarczy dotknąć wroga, by skierować w jego stronę pocisk. Warto wziąć pod uwagę fakt, że kierunek lotu helikopterów się zmienia, a tor lotu naszej ognistej kuli jest stały. Trzeba więc wziąć poprawkę na zmianę położenia maszyny podczas oddawania strzału.
Pierwsza fala jest najprostsza – wrogowie nie są uzbrojeni, a my mamy dość czasu, by się z nimi rozprawić. Z drugą turą poszło mi dużo trudniej. Przeciwnicy zestrzeliwali mnie przy pierwszym lepszym podejściu. Na górnym pasku widnieje ikonka życia, jakie pozostało nam do wykorzystania.
Jeżeli zobaczymy, że nie idzie nam najlepiej, możemy skorzystać z power-upów widocznych na dolnym pasku. Rozpętanie wichury, czy opadów kamieni może skutecznie i szybko pomóc w rozprawieniu się z wielkimi maszynami. Oczywiście ilość power-upów jest ograniczona. Na start dostajemy po 10 z każdego rodzaju, by następnie móc dokupić sobie resztę za prawdziwe pieniądze. Podziękuję, postoję ;)
Gra nadaje się na kilkuminutową zabawę. Wydaje mi się, że większości z Was przyda się podczas kibelkowych posiedzeń. Oprawa graficzna jest taka, jak widzicie na obrazkach – prosta, ale fajna. Dźwiękowo jest zabawnie (szczególnie rozbrajały mnie odgłosy wydawane przez spadających pilotów :).